Maxi
Siedziałem na dużej drewnianej ławce. Co chwila czułem podmuch wiatru, ławka stała na moście pod rzeką. Na szczęście nie było tu wcale samochodów i całkiem spokojnie. Poczułem w kieszeni wibrację. Wyjąłem telefon. Naty. Już miałem odebrać gdy zawiał mocny wiatr a telefon wpadł w kamienie pod mostem.
- Teraz to na pewno odbiorę! - powiedziałem wściekły. Nagle pobiegł do mnie duży pies. Widać, że był przybłędą. W pysku miał mój telefon. Położył mi go na kolanie. - Dzięki. - pogłaskałem go po głowie. Szkoda mi się go zrobiło. Postanowiłem zaprowadzić go do schroniska. Podszedłem do lady.
- Dzień dobry. - powiedziała starsza pani.
- Dzień dobry. - odpowiedziałem - Znalazłem psa. - powiedziałem.
- Dobrze już mu znajdę klatkę. - uśmiechnęła się.
- Teraz to na pewno odbiorę! - powiedziałem wściekły. Nagle pobiegł do mnie duży pies. Widać, że był przybłędą. W pysku miał mój telefon. Położył mi go na kolanie. - Dzięki. - pogłaskałem go po głowie. Szkoda mi się go zrobiło. Postanowiłem zaprowadzić go do schroniska. Podszedłem do lady.
- Dzień dobry. - powiedziała starsza pani.
- Dzień dobry. - odpowiedziałem - Znalazłem psa. - powiedziałem.
- Dobrze już mu znajdę klatkę. - uśmiechnęła się.
Naty
- To ja już nie wiem gdzie on może być. - powiedziałam do Ludmiły
- Na pewno się nie zgubił. - powiedziała. - W końcu zna te miasto może jest w domu.
- To dobry pomysł. - uśmiechnęłam się. - Biegniemy!
León
Mieliśmy godzinę przerwy więc postanowiłem iść na mały spacer. Gdy tak wędrowałem spotkałem Vilu. Zaczęliśmy iść w swoją stronę gdy nagle Maxi zagrodził mi drogę.
- Daj mi telefon. - powiedział do mnie
- Rozładowany.
- A ty Vilu.
- Proszę. - podała mu telefon
- Do kog...
- Ciiii!
- Ok - Viola minęła Maxiego i podeszła do mnie.
- Zaczyna mu odbijać. - powiedziała
- Właśnie widzę.
- To ja lecę. - oddał telefon dla mojej dziewczyny i odbiegł.
Naty
Maxi do mnie zadzwonił z telefonu Violi. Trochę to dziwne, ale pobiegłam z Lu do miejsca gdzie mnie zaprosił. Stał tam. Podbiegłam do niego i przytuliłam.
- Martwiłam się. - powiedziałam
- Spokojnie nie jestem taki, żeby sobie coś zrobić. - uśmiechnął się. Odwzajemniłam jego gest. Maxi ujął moją twarz swoimi dłońmi - Kocham Cię. - powiedział i pocałował.
- Oooo jak słodko. - oderwaliśmy się i zobaczyliśmy Lu z telefonem. Zaśmialiśmy się w trójkę. - Wracamy do Studia, bo mi nogi odpadają. - Maxi podbiegł do niej i wziął ją na barana. Podbiegłam do nich i razem wróciliśmy do Studia.
Marco
Zebrałem spotkanie moich przyjaciół. Wszyscy się zebrali.
- Muszę wam coś bardzo ważnego powiedzieć. - powiedziałem. Diego już wiedział o co chodzi. - Ja....pojutrze.....wyjeżdżam. - powiedziałem
- Co?! - Francesca wybiegła.
Już nawet nie będę pisać jaki on jest okropny. Coraz krótsze te rozdziały mi wychodzą :(