poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 15/Temporada 3 - Czy ty chcesz bitwę na poduszki?!

  05.01.2015
Maxi
 Zaprosiłem do siebie Naty. Naprawdę świetnie się bawiliśmy oglądając różne komedie. Siedzieliśmy  mnie w pokoju. Rodziców oczywiście nie było, bo mieli wyjazd służbowy. Nagle dostałem poduszką w twarz.
- Oglądaj, a nie myślisz! - krzyknęła Naty i ponownie dostałem w twarz.
- Czy ty chcesz bitwę na poduszki?! - zapytałem. Naty spojrzała na mnie przestraszona. Zaczęliśmy się bić poduszkami. Pióra dosłownie latały po całym pokoju. Z braku sił opadliśmy na łóżko. Spojrzeliśmy na siebie i pocałowaliśmy. Pocałunki zaczęły się dłużyć i było ich więcej. Chcieliśmy tego. Już miałem zdejmować koszulkę dla Naty, ale ona powiedziała:
- Maxi boję się...
- Nie martw się będę delikatny. - odpowiedziałem. Spojrzała na mnie z ufnością i uśmiechnęła się. Potem chyba wiecie co się stało?? Co nie?? xD

Federico
 Spotkaliśmy się z Ludmiłą u mnie w pokoju. Oglądaliśmy naprawdę śmieszny film. Co chwila się śmieliśmy. Gdy film się skończył usiadłem na krzesło, zarzuciłem nogi na biurko i przeglądałem inne filmy. Wpadłem na jeden film, który kiedyś oglądałem z Olivią i Violą. Przypomniała mi się jedna scena z niego i zacząłem się śmiać jak opętany. Oczywiście nie zabrakło pytań Ludmi: "Czemu się śmiejesz?", "Mam coś na twarzy". Tak się śmiałem, że krzesło obrotowe na którym siedziałem wywróciło się i upadłem na ziemię, w tedy Ludmiła także zaczęła się śmiać. 

Maxi
 Po skończonych "figlach" zadzwonił do mnie telefon. Ubraliśmy się z Naty i zeszliśmy na dół. Oczywiście ktoś dzwonił na telefon domowy. Podniosłem słuchawkę.
- Hallo?
- Cześć Maxi tu kolega twojego taty. 
- Cześć Sasha! - uśmiechnąłem się

u Naty

Sasha?! Jaka Sasha. Czy on nie rozmawia z jakąś dziewczyną.

u Maxiego

- Mam złe wieści. - powiedział mężczyzna
- Jakie? - zapytałem zmieniając wyraz twarzy.
- Twoi rodzice......oni.....oni nie żyją. - zamurowało mnie. Jak to nie żyją?!
- To jakiś żart?! - krzyknąłem do słuchawki. - To nie jest prawda! - do moich oczu naleciało kilka łez. Niby chłopacy nie płaczą, ale każdy by zaczął płakać gdyby dowiedział się, że jego rodzice umarli.
- Może coś dla... - odłożyłem słuchawkę i usiadłem na kanapę. 
- Co jest Maxi? - zapytała moja dziewczyna
- Moi rodzice....oni nie żyją. - powiedziałem i rozkleiłem się jeszcze bardziej.
- Bardzo mi przykro. - powiedziała Naty i przytuliła mnie.
- Nie mogę w to uwierzyć!
- Może coś dla Ciebie zrobić? - zapytała
- Mogę zostać sam? - zapytałem.
- Jasne. Pa. - pocałowała mnie w policzek
- Pa. - zabrała torebkę i wyszła. Położyłem się na kanapie i spojrzałem na szafkę. Była tam ramka ze zdjęciem moim i moich rodziców. No i znów się rozkleiłem.

Naty
 Matko nie mogę uwierzyć, że rodzice Maxiego nie żyją. Byli na prawdę dobrymi ludźmi. Lubiłam ich. Współczuje mu. Weszłam do domu. Mama wyjrzała z kuchni.
- Tak szybko? - zapytała zdziwiona
- Rodzice Maxi'ego nie żyją i chciał zostać sam.
- Co?! - zapytała tym razem zszokowana. - To byli dobrzy ludzie.
- Wiem, naprawdę współczuje Maxiemu. - odpowiedziałam

następny dzień
 Poszłam do Studia i zdziwiłam się na widok Maxiego. Nie spodziewałam się go w szkole. Myślałam, że zamknie się w pokoju i nie będzie chciał wychodzić. Podbiegłam do niego.
- Cześć. I jak się czujesz? - zapytałam.
- Nijak. - odpowiedział. Widać wciąż był przygnębiony. Nagle zawołał nas Pablo.
- Naty, Maxi chodźcie tu! - podeszliśmy do niego.
- Wasz duet spodobał się pewnym ludziom i chcieli by, żebyście nagrali płytę.
- To świetnie! - ucieszyłam się. Maxi też się uśmiechnął. To także sprawiło mi radość.
- Wiem, że jesteście już pełnoletni, ale chciałbym porozmawiać z waszymi rodzicami. - gdy tylko Maxi to usłyszał uciekł ze Studia. - Co jest dla Maxiego? - zapytał Pablo
- Wczoraj dowiedział się, że jego rodzice nie żyją. - powiedziałam
- Tak mi przykro. Naty idź poszukaj jego z Ludmiłą, bo jeszcze sobie coś zrobi, a ja was usprawiedliwię z lekcji.
- Dobrze! - krzyknęłam odbiegłam od dyrektora złapałam Lu za rękaw i wyciągnęłam na dwór.
- Naty co jest?! - krzyczała.
- Idziemy szukać Maxiego resztę wytłumaczę Ci później. 
- To chociaż puść mój rękaw!
- Okej! - wciąż krzyczałyśmy nie zwracając na ludzi będących w parku. Wiedziałam gdzie Maxiego szukać na murku gdzie to był wystraszony przyjazdem jego wujka. 

Wiem, wiem krótki, ale chyba się wam spodoba :)



5 komentarzy:

  1. Naxi i te ich figle mhm ^^
    Rodzice Maxiego nie żyją ...
    Jak mi go szkoda :'(
    Mam nadzieje , że wszystko się ułoży ...
    Czekam na next <3!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo
    !
    Ty odgapiaro!
    :* U mnie też jego rodzice nie żyją :*
    Czekam na next
    <33333

    OdpowiedzUsuń
  3. awwww Naxi <3 moje cudne kochane Naxi <3
    Fedemila <3
    Feduś !! :*
    szkoda mi bardzo Maxia ;// Czemu go to spotkało ??
    czekam z niecierpliwością na next :)

    Panna Martin

    OdpowiedzUsuń
  4. jaki piękny <3
    biedny Maxi :(
    czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę smutny, ale wspaniały.
    Biedny Maxi

    OdpowiedzUsuń