piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 16/Temporada 3 - Teraz to na pewno odbiorę!

Maxi
  Siedziałem na dużej drewnianej ławce. Co chwila czułem podmuch wiatru, ławka stała na moście pod rzeką. Na szczęście nie było tu wcale samochodów i całkiem spokojnie. Poczułem w kieszeni wibrację. Wyjąłem telefon. Naty. Już miałem odebrać gdy zawiał mocny wiatr a telefon wpadł w kamienie pod mostem.
- Teraz to na pewno odbiorę! - powiedziałem wściekły. Nagle pobiegł do mnie duży pies. Widać, że był przybłędą. W pysku miał mój telefon. Położył mi go na kolanie. - Dzięki. - pogłaskałem go po głowie. Szkoda mi się go zrobiło. Postanowiłem zaprowadzić go do schroniska. Podszedłem do lady.
- Dzień dobry. - powiedziała starsza pani.
- Dzień dobry. - odpowiedziałem - Znalazłem psa. - powiedziałem.
- Dobrze już mu znajdę klatkę. - uśmiechnęła się.

Naty
  Niestety Maxiego nie było na murku. W tedy jeszcze bardziej się o niego bałam.
- To ja już nie wiem gdzie on może być. - powiedziałam do Ludmiły
- Na pewno się nie zgubił. - powiedziała. - W końcu zna te miasto może jest w domu.
- To dobry pomysł. - uśmiechnęłam się. - Biegniemy!

 León
  

Mieliśmy godzinę przerwy więc postanowiłem iść na mały spacer. Gdy tak wędrowałem spotkałem Vilu. Zaczęliśmy iść w swoją stronę gdy nagle Maxi zagrodził mi drogę. 
- Daj mi telefon. - powiedział do mnie
- Rozładowany.
- A ty Vilu.
- Proszę. - podała mu telefon 
- Do kog...
- Ciiii!
- Ok - Viola minęła Maxiego i podeszła do mnie.
- Zaczyna mu odbijać. - powiedziała
- Właśnie widzę.
- To ja lecę. - oddał telefon dla mojej dziewczyny i odbiegł.

Naty
  Maxi do mnie zadzwonił z telefonu Violi. Trochę to dziwne, ale pobiegłam z Lu do miejsca gdzie mnie zaprosił. Stał tam. Podbiegłam do niego i przytuliłam. 
- Nie będę wam przeszkadzać. - powiedziała Lu i odeszła.
- Martwiłam się. - powiedziałam
- Spokojnie nie jestem taki, żeby sobie coś zrobić. - uśmiechnął się. Odwzajemniłam jego gest. Maxi ujął moją twarz swoimi dłońmi - Kocham Cię. - powiedział i pocałował.
- Oooo jak słodko. - oderwaliśmy się i zobaczyliśmy Lu z telefonem. Zaśmialiśmy się w trójkę. - Wracamy do Studia, bo mi nogi odpadają. - Maxi podbiegł do niej i wziął ją na barana. Podbiegłam do nich i razem wróciliśmy do Studia.

Marco
  Zebrałem spotkanie moich przyjaciół. Wszyscy się zebrali. 
- Muszę wam coś bardzo ważnego powiedzieć. - powiedziałem. Diego już wiedział o co chodzi. - Ja....pojutrze.....wyjeżdżam. - powiedziałem
- Co?! - Francesca wybiegła. 

Już nawet nie będę pisać jaki on jest okropny. Coraz krótsze te rozdziały mi wychodzą :(
  



poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 15/Temporada 3 - Czy ty chcesz bitwę na poduszki?!

  05.01.2015
Maxi
 Zaprosiłem do siebie Naty. Naprawdę świetnie się bawiliśmy oglądając różne komedie. Siedzieliśmy  mnie w pokoju. Rodziców oczywiście nie było, bo mieli wyjazd służbowy. Nagle dostałem poduszką w twarz.
- Oglądaj, a nie myślisz! - krzyknęła Naty i ponownie dostałem w twarz.
- Czy ty chcesz bitwę na poduszki?! - zapytałem. Naty spojrzała na mnie przestraszona. Zaczęliśmy się bić poduszkami. Pióra dosłownie latały po całym pokoju. Z braku sił opadliśmy na łóżko. Spojrzeliśmy na siebie i pocałowaliśmy. Pocałunki zaczęły się dłużyć i było ich więcej. Chcieliśmy tego. Już miałem zdejmować koszulkę dla Naty, ale ona powiedziała:
- Maxi boję się...
- Nie martw się będę delikatny. - odpowiedziałem. Spojrzała na mnie z ufnością i uśmiechnęła się. Potem chyba wiecie co się stało?? Co nie?? xD

Federico
 Spotkaliśmy się z Ludmiłą u mnie w pokoju. Oglądaliśmy naprawdę śmieszny film. Co chwila się śmieliśmy. Gdy film się skończył usiadłem na krzesło, zarzuciłem nogi na biurko i przeglądałem inne filmy. Wpadłem na jeden film, który kiedyś oglądałem z Olivią i Violą. Przypomniała mi się jedna scena z niego i zacząłem się śmiać jak opętany. Oczywiście nie zabrakło pytań Ludmi: "Czemu się śmiejesz?", "Mam coś na twarzy". Tak się śmiałem, że krzesło obrotowe na którym siedziałem wywróciło się i upadłem na ziemię, w tedy Ludmiła także zaczęła się śmiać. 

Maxi
 Po skończonych "figlach" zadzwonił do mnie telefon. Ubraliśmy się z Naty i zeszliśmy na dół. Oczywiście ktoś dzwonił na telefon domowy. Podniosłem słuchawkę.
- Hallo?
- Cześć Maxi tu kolega twojego taty. 
- Cześć Sasha! - uśmiechnąłem się

u Naty

Sasha?! Jaka Sasha. Czy on nie rozmawia z jakąś dziewczyną.

u Maxiego

- Mam złe wieści. - powiedział mężczyzna
- Jakie? - zapytałem zmieniając wyraz twarzy.
- Twoi rodzice......oni.....oni nie żyją. - zamurowało mnie. Jak to nie żyją?!
- To jakiś żart?! - krzyknąłem do słuchawki. - To nie jest prawda! - do moich oczu naleciało kilka łez. Niby chłopacy nie płaczą, ale każdy by zaczął płakać gdyby dowiedział się, że jego rodzice umarli.
- Może coś dla... - odłożyłem słuchawkę i usiadłem na kanapę. 
- Co jest Maxi? - zapytała moja dziewczyna
- Moi rodzice....oni nie żyją. - powiedziałem i rozkleiłem się jeszcze bardziej.
- Bardzo mi przykro. - powiedziała Naty i przytuliła mnie.
- Nie mogę w to uwierzyć!
- Może coś dla Ciebie zrobić? - zapytała
- Mogę zostać sam? - zapytałem.
- Jasne. Pa. - pocałowała mnie w policzek
- Pa. - zabrała torebkę i wyszła. Położyłem się na kanapie i spojrzałem na szafkę. Była tam ramka ze zdjęciem moim i moich rodziców. No i znów się rozkleiłem.

Naty
 Matko nie mogę uwierzyć, że rodzice Maxiego nie żyją. Byli na prawdę dobrymi ludźmi. Lubiłam ich. Współczuje mu. Weszłam do domu. Mama wyjrzała z kuchni.
- Tak szybko? - zapytała zdziwiona
- Rodzice Maxi'ego nie żyją i chciał zostać sam.
- Co?! - zapytała tym razem zszokowana. - To byli dobrzy ludzie.
- Wiem, naprawdę współczuje Maxiemu. - odpowiedziałam

następny dzień
 Poszłam do Studia i zdziwiłam się na widok Maxiego. Nie spodziewałam się go w szkole. Myślałam, że zamknie się w pokoju i nie będzie chciał wychodzić. Podbiegłam do niego.
- Cześć. I jak się czujesz? - zapytałam.
- Nijak. - odpowiedział. Widać wciąż był przygnębiony. Nagle zawołał nas Pablo.
- Naty, Maxi chodźcie tu! - podeszliśmy do niego.
- Wasz duet spodobał się pewnym ludziom i chcieli by, żebyście nagrali płytę.
- To świetnie! - ucieszyłam się. Maxi też się uśmiechnął. To także sprawiło mi radość.
- Wiem, że jesteście już pełnoletni, ale chciałbym porozmawiać z waszymi rodzicami. - gdy tylko Maxi to usłyszał uciekł ze Studia. - Co jest dla Maxiego? - zapytał Pablo
- Wczoraj dowiedział się, że jego rodzice nie żyją. - powiedziałam
- Tak mi przykro. Naty idź poszukaj jego z Ludmiłą, bo jeszcze sobie coś zrobi, a ja was usprawiedliwię z lekcji.
- Dobrze! - krzyknęłam odbiegłam od dyrektora złapałam Lu za rękaw i wyciągnęłam na dwór.
- Naty co jest?! - krzyczała.
- Idziemy szukać Maxiego resztę wytłumaczę Ci później. 
- To chociaż puść mój rękaw!
- Okej! - wciąż krzyczałyśmy nie zwracając na ludzi będących w parku. Wiedziałam gdzie Maxiego szukać na murku gdzie to był wystraszony przyjazdem jego wujka. 

Wiem, wiem krótki, ale chyba się wam spodoba :)