niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 2/Temporada 3 - Maxi nie strasz mnie tak!

Wszyscy uczniowie zebrali się w auli. Inni pewnie by się smucili z powrotu do szkoły, ale oni nie. Byli uśmiechnięci, weseli. Do dużego pomieszczenia weszli nauczyciele.
- Witam was. - powiedział Antonio założyciel szkoły.
- Dzień dobry! - krzyknęli uczniowie.
- W tym roku lekcję będą zaczynać się o 9. Za tydzień także odbędą się kolejne przesłuchania do naszego Studia i mamy nadzieję, że nowych uczniów przywitacie bardzo ciepło. Kolejną informacją jest to, że szóstka lub piątka najlepszych uczniów pojedzie do Barcelony na dwa tygodnie. A i chcę wam przedstawić nowego nauczyciela. To jest pan Milton - Antonio wskazał na wysokiego mężczyznę z brodą i kokardą na teczce. - Będzie zastępował Angie, która jest na zwolnieniu lekarskim. A teraz życzę wam miłego dnia. - nauczyciele wyszli.          


Maxi
Skoro teraz mamy cały dzień wolnego mam zamiar zabrać Naty na spacer i już wiem gdzie. Wyszliśmy wszyscy ze Studia. Odszedłem jak najszybciej od przyjaciół, by zdążyć przygotować mały piknik po spacerze. Zamiast iść do swojego domu pobiegłem do domu Violi. Wbiegłem do kuchni. Olga, która gotowała placki wystraszona podrzuciła patelnię do góry, która po chwili leżała na ziemi. Podszedłem do niej.
- Maxi nie strasz mnie tak! - krzyknęła. Podniosłem patelnię.
- Przepraszam. Mam do pani pytanie.
- Mów mi Olga.
- Dobrze. Czy mogła by Olga przygotować koszyk na piknik dla mnie i Naty?
- Dobrze. Przyjdź o 14. - powiedziała i wróciła do pracy. Wyszedłem z domu mojej siostry. Pobiegłem do domu ubrać jakieś fajne ubranie. Po dosyć długim wybieraniu ubrań wybrałem te:

Naty
Rozpoczęcie było dosyć krótkie. Po tym z przyjaciółmi wyszliśmy ze Studia. Najdziwniejsze było to, że Maxi gdzieś znikł. Rozpłynął się w powietrzu. Wróciłam do domu. Zjadłam obiad i poszłam na górę do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i włączyłam piosenki na telefonie. Słuchałam piosenek przez długi czas, aż mi się telefon rozładował. Wstałam z ciepłego łóżka, wzięłam ładowarkę i podłączyłam swojego iPhone'a. Postanowiłam iść wziąć prysznic. Była już 18.

Maxi
Napisałem do Naty sms'a by przyszła do parku. Czekałem 10 minut, 20, 30, ale ona się nie zjawiła. Nawet z nudów podjadłem trzy babeczki. Minęła godzina, a ona się nie zjawiła. Smutny i zrezygnowany udałem się do domu. Rzuciłem się na łóżko i w tym stroju zasnąłem. Następnego dnia gdy wstałem na moim łóżku leżały połamane okulary, a obok ich mój nowy pies Albus. Niestety poprzedni zmarł, bo zachorował. Przypomniało mi się o tym, że wczoraj Naty nie przyszła. Jestem na nią zły. Jak nie mogła to wystarczyło zadzwonić lub napisać. Wybrałem nowe ubrania. Poszedłem do łazienki. Tam wykonałem poranne czynności. Odświeżony zszedłem na śniadanie. Wziąłem duży wdech.........ahhhh zapach smażonego bekonu. Uwielbiam go.

Fran
AAAA! Zaraz się spóźnię na zajęcia. Zerwałam się z ciepłego łóżeczka. Było ciężko się z nim rozstać no, ale Studia jest ważne. Wybrałam ubrania i pobiegłam do łazienki. Na moje nieszczęście Luca właśnie brał prysznic.
- Luca wyłaź z tej łazienki, bo się spóźnię do Studia. - walnęłam pięścią w drzwi.
- To se poczekasz! - usłyszałam głos mojego brata z łazienki. Zanim Luca wyjdzie to zjem śniadanie. Zbiegłam na dół. Zjadłam śniadanie. Miałam racje gdy zjadłam Luca wyszedł ręcznikiem wycierając tył głowy. Wbiegłam do łazienki jak opętana. Nie miałam zbytnio czasu więc wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, wysuszyłam włosy suszarką. Nie miałam nawet czasu wyprostować włosów. Wybiegłam z domu i skierowałam się do Studia.

Cami
Jak ja się cieszę! Znów jestem z Brodueyem. Na prawdę go kocham. Przez Jorge z nim zerwałam. Ale ja i ten debil to inny rozdział. Teraz jest Broduey. To z nim chcę być. Siedziałam na jednym z krzeseł w Studiu, gdy nagle do niego wpadła moja przyjaciółka. Miała rozczochrane włosy, nawet nie nie pomalowała. Wstałam i podeszłam do niej.
- Fran co się stało?
- Wstałam o 8:30, Luca siedział do 8:50. Miałam tylko dziesięć minut i oto jestem. - powiedziała zdyszana. Spojrzałam na nią.
- Mamy jeszcze dwie minuty. - spojrzałam na zegarek. - Trzeba Cię trochę umalować i choć trochę ułożyć włosy. - dodałam wskazując na jej krótkie czarne włosy. Zaprowadziłam ją do łazienki, a tam zrobiłam jej Make-Up i uczesała włosy. Właśnie zaczęły się lekcje z nowym nauczycielem. Wybiegłyśmy z toalety. Wparowałyśmy do sali gdzie mieliśmy wcześniej lekcję z Angie.
- Spóźnione! - usłyszałyśmy donośny głos pana Miltona. - Nie będę tolerował takiego zachowania.
- Przepraszamy. - powiedziałyśmy równocześnie.
- Siadać. - powiedział wskazując nasze miejsca. Usiadłyśmy między Ludmi, a Violą.

1 tydzień później

Viola
Ja, Olivia, Fede i tata siedzimy przed salą porodową. Tak właśnie Angie rodzi. Ale się cieszę. Będę miała młodszą siostrę. Kurczę cieszę się tak jak w tedy gdy miał przyjechać Alejandro. Po 2 godzinnym czekaniu wreszcie mogliśmy wejść na salę. Angie trzymała na rękach małego bobaska. Była słodka. Podeszliśmy do niej.
- Jak ją nazwiesz? - spytałam.
- Twój tata też musi mi pomóc, bo to i jego dziecko. - powiedziała i spojrzała do góry. Nad nią stał mój tata.
- Maria. - powiedział cicho.
- Na pewno? - zapytałam razem z Angie.
- Tak. - odpowiedział. Po chwili na rękach trzymał małą Marię.

Naty
- Maxi na serio Cię przepraszam! - krzyknęłam do swojego chłopaka
- Dość! - krzyknął podniesionym głosem. Odwrócił się do mnie na pięcie. - Przez cały tydzień wałkujesz to samo! Mówię Ci, że nic się nie stało, tak?! Nie doszedł do Ciebie sms?!
- Tak.
- No to chodź tu. - wystawił ręce. Podeszłam do niego, a on mnie przytulił.
- Naty kocham Cię. - powiedział mi do ucha. Uśmiechnęłam się. - A teraz pójdziemy na lody. - powiedział puszczając mnie. Złapał za rękę i razem poszliśmy.

Viola
Wszyscy zebrali się w auli. Dziś Antonio maił powiedzieć, kto jedzie do Barcelony. Usiadłam obok Leosia. Uśmiechnął się do mnie. Do auli wszedł Antonio razem z nauczycielami. 
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. - odpowiedzieliśmy wszyscy. - Tak więc do Barcelony pojadą....... - na chwilę przerwał. - Leon Verdas, Violetta Castillo - w tej chwili złapaliśmy się za ręce. - Federico Tavelli, Ludmiła Ferro, Francesca Restó, Marco Dominguez, Natalia Navarro i Maximilliano Ponte. - nauczyciele wyszli, a wszyscy za nimi. Została nasza paczka.
- No to jutro jedziemy do Barcelony. - powiedziałam. 
- Barcelona z wami. Mi bardzo pasuje. - uśmiechnął się Maxi.

Tym razem trochę dłuższy.  Mam nadzieję, że się wam spodoba. Mała zmiana planów Olivia już wyjechała, na początku Maxi i Naty nie mieli jechać, ale jednak pojadą. Trochę więcej Naxi niż zawsze. Trochę Francesci i Camili. Podoba się wam?? 

8 komentarzy:

  1. Cudny<333
    Naxi<3333
    Kocham twojego bloga
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Więc dzisiaj krótko , bo się strasznie śpieszę :/
    Me Naxi 4ever <3 !
    Leonettą też nie pogardzę :D
    No to tyle ode mnie ...
    Te Amo Mucho <3 !!

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPERRR <33 zapraszm do mnie ;) http://chwilewychwycone.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. oh Naxi forever alone
    dobrze że sie na nią nie złości
    ale on romantyczny

    OdpowiedzUsuń
  5. uuu... Barcelona :D
    Ciekawe, co się będzie działo! :D
    Mam nadzieję, że jakiś przełomik :D
    Z zapartym tchem czekam na Fedemiłę ♥
    Uuu.. Naxi ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo... Vzekam na next i zapraszam do mnie http://violettamyhistory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. extra <3
    Barcelona <3 !
    czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Super piszesz
    Przeczytałam wszyyystkieee rozdziały ale coś mi się zrobiło i nie mogłam komentować
    Zapraszam na mojego bloga o naxi
    http://milosctoniebajkanaxi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń