środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 14/Temporada 3 - Wesołych Świąt!

Maxi
Juhu już Wigilia!!! Matko prezenty!!! :) Obudziłem się o 10. Jeszcze dwie godziny i będziemy śpiewać dla chorych dzieci. Wybrałem ubrania i poszedłem do łazienki. Po wykonaniu poranncyh rzeczy ubrałem te ubrania:
Do tego nałożyłem kurtkę. Śpiewałem piosenkę, którą miałem zaśpiewać. Ćwicząc ją. Było trochę ślisko, bo napadało dużo śniegu, a tego nie spotyka się w Argentynie. Widziałem małe dzieci, które lepiły bałwany i rzucały się śnieżkami. Doszedłem do Studia i była już godzina 11:40. Na korytarzu była ustawiona duża scena. Było już dużo dzieci.
- Maxi! - usłyszałem głos Pablo.
- Wesołych Świąt. - powiedziałem
- Wesołych! Słuchaj Javier nie wiadomo gdzie się podziewa musisz zaśpiewać z Naty! - powiedział. Bez zastanowienia powiedziałem tak.  - Ratujesz ten koncert.
- Czego się nie robi dla małych dzieci. - uśmiechnąłem się i odszedłem by nauczyć się tekstu w 20 minut. Po minie Naty było widać, że chyba nie wie, że zaśpiewam z nią. To nawet dobrze już wiem co zrobię. Na początek była Naty:


Bardzo ładnie zaśpiewała teraz był czas na mnie i chłopaków:


No i znów śpiewam ty razem piosenkę Justina:


I teraz nadszedł czas na mój i Naty duet. Trochę się denerwuje. Widać było po minach dzieci, że bardzo im się podobało. Okej no to zaczynamy. Najpierw wychodzi Naty.


Gdy nadeszła moja kolej widać była zdziwiona. Nie spodziewała się mnie. Ale mimo wszystko zaśpiewaliśmy do końca. Na koniec piosenki podszedłem do niej. 
- Naty kocham Cię i nikogo innego. - pocałowałem ją. Nie protestowała jeszcze bardziej wpiła się w moje usta. Dzieci zaczęli pogwizdywać i bić nam brawa. Do nas dołączyła cała reszta i ukłoniliśmy się dzieciom. Potem nadszedł czas na zdjęcia i rozdawaliśmy autografy. Poczułem się jak jakaś gwiazda. Gdy zobaczyłem Naty podbiegłem do niej.
- Czy zostaniesz moją dziewczyną? - zapytałem
- Tak. - odpowiedziała. Przytuliłem ją mocno. Nagle usłyszeliśmy chrząknięcie. Oderwaliśmy się od siebie, odwróciłem się. Przed nami stał Javier.
- Naty co ty robisz!? - krzyknął
- Odczep się od mojej dziewczyny! - powiedziałem
- To moja dziewczyna!
- Javier weź nie żartuj widziałam Cię jak całowałeś się z inną.
- Wykorzystałaś mnie wczoraj! Poszłaś ze mną na koncert, a teraz masz nowego?!
- Może. - odeszliśmy razem zostawiając tego debila. Bardzo się cieszę, że znów jesteśmy razem. Po pięciu minutach zebraliśmy się razem z naszą paczką.
- Ej może tak jutro wyjdziemy pobawić się w śniegu? - zapytał Federico
- To dla małych dzieci. - powiedział Broduey
- Wcale, że nie! - odparliśmy z Leónem. Wszyscy się zaśmialiśmy. Wróciliśmy do domów na Wigilie. Po skończonej kolacji i rozpakowaniu prezentów, bo w domu byłem ja, Eloy, Patrick, Jessica i Miley. Na moje nieszczęście Eloy zostawał u nas na noc. A to mały spryciarz ma 15 lat, a czasami wziął bym go udusił. Ubrałem kurtkę, buty, czapkę i poszedłem z prezentem dla Naty. Był to mały pluszowy miś z napisem "True Love". Zapukałem do drzwi. Otworzyła mi Naty.
- Wesołych Świąt. - podałem jej paczkę.
- Dziękuje! Wejdź. - powiedziała. Wszedłem do jej ciepłego domu. Jej rodzina spojrzała się na mnie.
- Dobry wieczór i wesołych świąt. - powiedziałem. Dziewczyna rozpakowała prezent.
- Jaki ładny! - uśmiechnęła się i przytuliła do mnie. - A ja nic dla Ciebie nie mam. - powiedziała i spuściła głowę.
- Właśnie, że masz. Twój prezent to to, że jesteś ze mną i mnie kochasz. - pocałowaliśmy się. Po chwili zobaczyliśmy, że stoimy pod jemiołą. Te święta zapamięta na zawsze. 

León
Postanowiłem iść do Violetty i podarować jej prezent na gwiazdkę. Mam nadzieję, że się jej spodoba. Było dosyć zimno jak na święta w Argentynie, ale mi pasowało. Zapukałem do drzwi Violetty. Otworzył mi je German.
- Wesołych Świąt! - krzyknąłem
- Wesołych. - odpowiedział mi German.
- Jest Violetta?
- Tak, tak. Violetta! - krzyknął - Wchodź, bo zamarzniesz! - wpuścił mnie do domu. Podbiegła do nas Viola. Jej tata zostawił nas samych.
- Wesołych Świąt! - podałem jej paczkę. Otworzyła ją. 
- Łał jaka piękna! - przytuliła się do mnie. A potem pocałowała. - Dziękuje! Jest naprawdę piękna. Nie spodziewałam się tego, ale ja....
- Jesteś tu i to mi wystarczy. - ponownie się przytuliliśmy. 

Marco
Postanowiłem dać coś dla Fran. Bo za niedługo chyba wyjeżdżam. Diego, że nie ma dziewczyny postanowił też dać coś dla niej. Taki mały upominek. Zapukaliśmy do jej drzwi. Otworzył je nam ona.
- Wesołych Świąt! - krzyknęliśmy.
- O matko. - przytuliła mnie i Diego na powitanie.
- To dla Ciebie. - podałem jej paczkę. Odpakowała ją.
- Jakiś śliczny sweter. - pocałowała mnie.
- A to ode mnie. - powiedział Diego także podając jej paczuszkę.
- Jak ładnie pachną! - powiedziała wąchając. - przytuliła się do mojego brata. - Jesteście kochani. Wchodźcie, bo zamarzniecie. - wpuściła nas do domu. Przy stole była cała rodzina mojej dziewczyny.
- Dobry wieczór. - powiedzieliśmy z Diego. Fran długo nalegała, żebyśmy usiedli z nimi do stołu. Po kilku minutach zgodziliśmy się.

Federico
- Słuchajcie ja idę do Ludmi podarować jej prezent. - wstałem od stołu. Wyszedłem z domu i powędrowałem do mojej dziewczyny. Było zimno, ale czego nie robi się swojej dziewczynie. Oby jej się spodobał prezent. Na szczęście Ludmiła daleko nie mieszkała. Zadzwoniłem dzwonkiem do jej drzwi. Otworzyła mi mama Lu.
- Dobry wieczór, jest Ludmiła? - zapytałem
- Tak... wchodź Federico. - wpuściła mnie do domu. - Zaraz po nią pójdę. - poszła do salonu. Ludmila po chwili byłe przede mną.
- Mam coś dla Ciebie. - wyjąłem z kieszeni małe pudełeczko. Dziewczyna otworzyła je.
- O mój Boże jaki piękny naszyjnik. - powiedziała. Pocałowała mnie czule. - Jeszcze nigdy nie dostałam prezentu od chłopaka! 
- Bardzo się cieszę, że Ci się podoba.

Broduey
U nas w Brazylii jak się ma dziewczynę to się daje jej prezent na Święta. Więc po kolacji wyszedłem z domu i poszedłem do Cami by dać jej prezent. Zadzwoniłem do jej drzwi. Otworzyła mi moja rudowłosa dziewczyna.
- Wesołych Świąt! - powiedziałem do niej i podałem jej pudełeczko z bransoletką. Oby jej się spodobała. 
- Dziękuje Broduey. Jest piękna. - pocałowała mnie i przytuliła się do mnie. Te święta są wspaniałe.

 Szczęśliwych, kojących,
przeżytych w zgodzie
ze światem i z sobą samym,
pełnych życia i miłości
świąt Bożego Narodzenia
oraz niesamowitego, niezapomnianego,
niepowtarzalnego sylwestra życzy Naty Ramsey ;* dla wszystkich moich czytelniczek :D


 
 



wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 13/Temporada 3 - Ej ej, bo udusicie mi chłopaka!

Naty
Nie mogę uwierzyć własnym oczom! Przed moimi oczyma były dwa bilety na koncert mojej ulubionej piosenkarki. Nie wytrzymałam i pocałowałam Javiera. Nie potrafię opisać jak się czułam!
- Chodź pójdziemy do kawiarni. - powiedział. Objął mnie ramieniem i poszliśmy do kawiarni z której niedawno wyszłam. Usiedliśmy dosyć blisko Maxiego i ten dziewczyny...
- Matko nie mogę uwierzyć, że kupiłeś dla nas te bilety.
- Chciałem, żebyś była szczęśliwa! - uśmiechnął się. Odwzajemniłam jego gest.
- Maxi by mi tego nigdy nie kupił. - powiedziałam.
- Bo go na to nie stać. - powiedział i razem zaczęliśmy się śmiać.

Maxi
Gdy usłyszałem te słowa: "Bo go na to nie stać" cała złość się we mnie buzowała. Miałem ochotę wstać i udusić tego debila, ale się powstrzymałem. Nagle dostałem smsa od Violi: "Z Leónem jest gorzej! Wracaj szybko".
- Em... - zacząłem zbierać szybko swoje rzeczy. - Justyna muszę już iść do szpitala. Widzimy się jutro! - krzyknąłem i wybiegłem z kawiarni. Na szczęście szpital był dosyć blisko więc długo nie biegłem. Wpadłem zdyszany na pierwsze piętro. Ze zmęczenia opadłem na krzesło obok Ludmiły. Podała mi butelkę wody. Wziąłem dwa duże łyki. Po chwili także przybiegła sama Naty. Usiadła obok mnie, ale ja przesiadłem się na krzesło na przeciwko mnie. Widziałem jak się na mnie spojrzała. W jej oczach dostrzegłem radość i jednocześnie smutek. Ale skąd ten smutek się wziął? A tak w ogóle co mnie to interesuje?! Teraz ważny jest León.

następny dzień

Wiem, że cię zawiodłem,
ale już nigdy tego nie zrobię
(...)
Wiem,że cię zawiodłem,
ale już nigdy nie popełnię znowu tego błędu

Violetta

 Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Pues amor es lo que siento.
Eres todo para mi.

Usiadłam na łóżku z białą pościelą tak na prawdę to tu wszystko było białe. León leżał, miał zamknięte powieki, a jego usta była blade. Wyglądał okropnie jeszcze ta opadająca grzywka na czoło. On zawsze miał ją postawioną. Spojrzałam w jego oczy. Powoli się nachyliłam i musnęłam jego wargi. Gdy tylko się oderwałam zobaczyłam jak otwiera oczy. Szybko nacisnęłam przycisk wzywający lekarza. Przytuliłam się mocno do Leóna. Był lekko zdziwiony ale mnie objął. Do sali wpadł lekarz. Jak zobaczył Leóna uśmiechnął się i powiedział:
- Witamy w świecie żywych. - zaśmialiśmy się we troje. - Leónie boli Cię coś.
- Nie. - odpowiedział spokojnie. Uśmiechnęłam się na jego głos. Był taki kojący. 
- To dobrze. Idę zawiadomić Twoich rodziców. - poprawił okulary i wyszedł. Wstałam z jego łóżka. 
- Matko jak ja się cieszę, że się obudziłeś! - krzyknęłam.
- A ja się cieszę, że widzę Twoją piękną twarz. - ponownie się do niego przytuliłam. Oderwałam się od niego i spojrzałam do tyłu. Za drzwi wyjrzały trzy głowy był to Andres oraz Fran z Cami.
- Wchodźcie. - powiedział León. - wszyscy nasi przyjaciele weszli i rzucili się na Leóna. 
- Ej ej, bo udusicie mi chłopaka! - krzyknęłam, a wszyscy się zaśmiali. Posiedzieliśmy trochę z Leosiem i śpiewaliśmy piosenki. Potem przyjechali jego rodzice, a my poszliśmy do domów. Tak się cieszę, że León się obudził. Gdy weszłam do domu w salonie siedział tata i oglądał jakiś film
- Cześć tatku! - powiedziałam szczęśliwa
- Co ty taka wesoła? - zapytał odrywając oczy od telewizora.
- León się obudził! - krzyknęłam na cały dom.
- Spokojnie. - zaśmiał się tata
- Co oglądasz? - zapytałam
- Smerfy 2. - złapał mnie za ręce i posadził na kanapie. - A ty je obejrzysz ze mną. - zaśmialiśmy się oboje. Nie wiedziałam, że mój tata jest taki zabawny. Później dołączyła się jeszcze Angie z Marią, Ramallo, Olga i Federico. Było naprawdę fajnie. To był mój najlepszy dzień :)

Naty
Na koncercie było wspaniale. Zaśpiewała piosenki ze swojego nowego albumu. Wraz z Javierem cały czas skakaliśmy i śpiewaliśmy do piosenek. Było niesamowicie!!!

następny dzień

Narrator 
 Dyrektor Studia zebrał wszystkich uczniów w auli. Studio było już przystrojone na święta. W końcu jutro Wigilia. Nauczyciele weszli na scenę.
- Drodzy uczniowie temu, że jutro Wigilia macie 10 dni wolnego. - powiedział Pablo - Ale chciałbym, żebyście jutro przyszli i zaśpiewali świąteczne piosenki, dla chorych dzieci. - dodał
- A na którą godzinę?! - krzyknął ktoś z końca sali.
- Na godzinę 12. - dla uczniów spodobał się ten pomysł chcieli pomóc dla tych dzieci. - Teraz powiem kto zaśpiewa i co. Ariana Grande - Santa Tell Me zaśpiewa Natalia Navarro, Karmin - Sleigh Ride zaśpiewają w duecie Natalia i Javier, a chórki Francesca, Violetta i Camila, Justin Bieber - Santa Claus is coming to town - Justin Bieber zaśpiewa Maxi, a Big Time Rush - Beautiful Christmas zaśpiewają Maxi, Federico, León i Diego. A teraz idźcie na lekcje. - uśmiechnął się dyrektor i wyszedł. 

I jak się podoba? Wiem, wiem krótki jak zwykle. Jakoś nie mam weny, sorry... Jej już Święta się zbliżają :)




niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 12/Temporada 3 - Wykryli także u niego alkohol

 Maxi
 Wszyscy siedzieliśmy i czekaliśmy na cokolwiek. Brakowało tylko jednej osoby...Naty. Pewnie jest gdzieś z tym....tym lalusiem. Nawet nie raczy przyjść. Po chwili ze swojego gabinetu wyszedł doktor. Poprawił okulary i odezwał się miły głosem:
- Poproszę rodziców Leona Verdasa. - powiedział. Wrócił do gabinetu, a za nim poszli jego rodzice.

narrator
Rodzice Leona usiedli na przeciw lekarza. Poprawił kilka kartek na biurku, splótł swoje palce i położył je na biurku.
- Państwa syn może obudzić się za cztery, pięć dni. Niestety nie będzie mógł przez pewien czas tańczyć. Wykryliśmy także u niego alkohol.
- Alkohol!? - krzyknął ojciec
- Ale...ale nasz syn nigdy nie pił alkoholu.
- Zaraz sprawdzimy jego przyjaciół. - powiedział. Rodzice Verdasa wyszli z gabinetu i wrócili na swoje miejsca. 
- Proszę państwa i co jest z Leonem? - zapytała Castillo
- Przecież mówiliśmy Ci, że masz do nas mówić po imieniu. - powiedziała matka
- Dobrze, ale co z nim?
- León nie będzie mógł tańczyć przez pewien czas. - odpowiedział pan Alberto.
- Wykryli także u niego alkohol. 
- Alkohol? Przecież León nie pije. - powiedziała zaskoczone Ludmiła
- To to nasza wina. - odezwał się Maxi. - Po imprezie halloween poszliśmy na piwo i León wypił z nas najwięcej.
- Później założyliśmy się, że po pijaku nie da rady przejechać całego toru i w tedy wpadł w poślizg. - wytłumaczyli chłopaki.
- Czemu od razu nie powiedzieliście? - zapytała Violetta
- Baliśmy się, że rodzice Leóna zabronią mu się spotykać z nami. - odpowiedział Broduey
- To nie wasza wina tylko Leóna. Nie powinien tak dużo pić. - powiedziała pani Veronica.

Maxi
- Ja idę się przewietrzyć. - powiedziałem i wyszedłem ze szpitala. Nie chciałem tam siedzieć. Nie rozumiem Naty czemu nie przyszła. León to nasz przyjaciel, a ona go olała. Pewnie obściskuje się z tym swoim Javierem! Nagle coś, a raczej ktoś mnie przytulił. Po chwili spostrzegłem się, że to Justyna. Bardzo się ucieszyłem na jej widok stęskniłem się za nią. Blondynka oderwała się ode mnie.
- Co ty tu robisz? - zapytałem zaskoczony.
- Wsiadłam do samolotu, żeby się z Tobą spotkać i tak oto jestem w BA.
- Tak się cieszę, że Cię widzę.
- Ja też! - ponownie się przytuliliśmy postanowiłem zabrać Justynę na małe ciastko i kawę.

Naty
Gdy szłam sama parkiem zobaczyła Maxi'ego z jakąś dziewczyną. Przytulali się. Nie powiem zabolało to trochę. W końcu to mój chł...BYŁY chłopak teraz mam Javiera. Poszłam do pobliskiej kawiarenki. Tam właśnie Maxi śpiewał z tą dziewczyną Ser Mejor po angielsku:
 We are draming
in true colors
we are not
different from the
others
 Wish I love, I love, I
                                                 love and reach the
                                             sky...so high
                                                    You should know
                                         that we are
                                             brothers, we are
                                            not different
                                                   from each other
                                                 Wish I love, I
                                               love, I love
                                                and now
                                              together
Wyszłam jak najszybciej z tej kawiarni. Tęsknię za nim, ale tak w ogóle czym ja się przejmuje.
- Cześć kochanie! - usłyszałam Javiera. Odwróciłam się. Stał za mną z bananem na twarzy. Podbiegłam do niego i przytuliłam się.
- Cześć. - odpowiedziałam wtulając się w jego tors.
- Mam dla Ciebie małą niespodziankę! - powiedział. Oderwałam się od niego, a on z kieszeni wyjął dwa bilety na koncert Ariany Grande!!! Matko jak ja ją uwielbiam!!!

  Przepraszam, że po ponad dwóch miesiącach czekania daje wam takie. Jestem okropna :'(

 
    

środa, 10 grudnia 2014

Czy tylko u mnie na stronie głównej ze starych blogów jakie obserwuje są jakoeś filmy do ściągania??? Jakieś "Hot movies set..." Jak wy też tak macie to piszcie. Za błędy bardzo prxepraszam, ale leże chora w łóżku z psem i jestam na telefonie.

poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozdział 11/Temporada 3 - I ona tak po prostu do niego wróciła?!

1 miesiąc później
  Kolejny miesiąc minął. Za niecały tydzień film wejdzie do kinów no i spotkanie z fanami. Kolejna nudna niedziela. Leżenie na łóżku i nic nie robienie. Nagle jego telefon za wibrował. Na szczęście to tylko sms. Nie chciał teraz z nikim rozmawiać. Chciał się wyluzować. Wziął do ręki swój telefon i go odblokował. Na ekranie pojawiło się zdjęcie i tekst. Uśmiechnął się szeroko. Tęsknił za nią, a teraz ma szansę ją zobaczyć. Chociaż dużo by dał żeby spotkać się z Naty. Już wiedział, że jego siostra będzie na spotkaniu. Odpisał jej: "Nie mogę się doczekać! :D" Odłożył telefon na szafkę i wrócił do poprzedniej czynności czyli leżenia i nic nie robienia.

Otworzyła szafkę, a przed sobą ujrzała jego zdjęcie i ten napis, który napisał dwa lata temu jeszcze przed przyjazdem Harris. "Kocham Cię" napisał to na jej urodziny. Wzięła do rąk zdjęcie. Spojrzała na nie i wyrzuciła do kosza. Nagle ktoś zasłonił jej oczy.
- Zgadnij kto to. - powiedział Javier zniekształconym głosem.
- Hmm... León?
- Nie.
- Federico!
- Nie.
- No dobra nie wiem. - blondyn odkrył jej oczy, odwrócił w swoją stronę i pocałował. Oderwali się od siebie i patrząc sobie w oczy ponownie się pocałowali. Temu wszystkiemu przyglądali się przyjaciele Naty. Byli przeciwni temu związkowi. Nienawidzili Javiera, a zwłaszcza Ludmiła, która wiedziała co zrobił dla brunetki.

1 tydzień później
 Straszne ozdoby, pajęczyny, pająki, czaszki i dużo dużo więcej. Tak właśnie wyglądało studio w Halloween. Była godzina 19:00. Wszyscy uczniowie przebrani przyszli na imprezę. W tej chwili leciała piosenka Ariany Grande - Break Free. Tańczyli, skakali i śpiewali. Po piosence światło zgasło na całego. Tylko mało światło padało na scenę. Ktoś wszedł na scenę zakryty płaszczem. Większość skojarzyła, że to człowiek przebrany za wampira. DJ puścił piosenkę. Przebrany puścił pelerynę i w tedy każdy już wiedział kto to.

 
Hey, hey, we'll be young forever
We'll be young forever 'til forever stops
We're singing
Hey hey we'll be young forever
Tonight will last forever 'til our bodies drop
We can run through the night
Write our name up in the sky
got the music on our side
Ain't no body gonna catch us singin'

Hey hey we'll be young forever
On the world forever and we'll never stop



 Chłopak skończył śpiewać i zbiegł ze sceny. Wszyscy jego przyjaciele rzucili się go przytulić. Był bardzo szczęśliwy, że mógł ich zobaczyć. Każdego po kolei przytulał. Nagle zobaczył coś co go zabolało. Jego dziewczyna całowała się z jakimś kolesiem. Zły i załamany wyszedł ze studia. Za nim wybiegła blondynka. Uciekł w deszcz do parku. Był pusty. Jedyne dźwięki to muzyka dobiegająca ze Studia. Usiadł na ławce. Cały mokry schował twarz w dłonie. Ktoś dotknął jego ramienia i usiadł obok.
- Powiedz mi czemu? - zapytał wiedząc, że obok niego siedzi Ferro.
- Na prawdę nie wiem. Tak nagle ten gnojek się zjawił, a potem byli razem. Wszyscy jesteśmy przeciwni temu związkowi.
- Co ja jej zrobiłem?
- Nie wiem, ale wiem co zrobił jej Javier. - Maxi podniósł się i spojrzał na blondynkę.
- Co jej zrobił? - zaciekawił się
- Gdy jeszcze byli razem przespał się z inną.
- I ona tak po prostu do niego wróciła?! Nic mi nie powiedziała! Okłamywała mnie! Ja jej pisałem, że za nią tęsknie, a ona tak po prostu oszukuje mnie! - podniósł głos i wstał. Ludmiła także wstała i przytuliła chłopaka. - Przepraszam, że tak zacząłem krzyczeć, ale po prostu... nie chce tego do siebie dopuścić.
- My też tacy dobrzy nie byliśmy.
- Wiem, ale ja nie chodziłem z osobą, która mnie kiedyś bardzo skrzywdziła. - powiedział. Dziewczyna zarumieniła się. Na szczęście Ponte tego nie widział, bo było już ciemno. - No dobra to ja idę. Głowa mnie boli. - pocałował Ferro w policzek i odszedł, a ona ponownie spłonęła rumieńcem. Wróciła do Studia tańczyć z Federico.

Federico

Z Ludmiłą świetnie się bawiliśmy. Jak miło, że DJ puścił Luz, Camara y Acción. Szkoda mi Maxiego, że cierpi. Naty źle postąpiła, gdzie wiem co Javier zrobił dla niej. Oczywiście wiem to od mojej panienki Ferro. Chyba będę ją tak nazywał :) Zatańczyliśmy 3 tańce skoczne i dwa wolne. Tak impreza jest świetna. Zmęczeni usiedliśmy do wolnego stolika. Nalaliśmy sobie soku jabłkowego. Ja zjadłem jeszcze trochę chipsów, a Ludmi ciasto z galaretką. Po imprezie wraz z chłopakami wybraliśmy się na małe piwo. Oczywiście zabraliśmy Maxi'ego. Najwięcej z nas wypił Leon. Była już godzina 5:00. Założyliśmy się z Leonem, że po pijaku nie da rady przejechać toru swoim motorem. Uparł się więc poszliśmy jeszcze na pusty motocross. Leon przebrał się i wziął motor. Z początku bardzo dobrze mu szło. Tak jakby nie był
pijany. Skakał przez górki. My mu kibicowaliśmy.
- León! León! - pierwszy zaczął Diego, potem ja i Maxi, a potem wszyscy.
- Świetnie Ci idzie! - krzyknął Andres. Chłopak odwrócił się w naszą stronę i pomachał. Nagle złapał się kierownicy i stracił panowanie ze ślizgiem wywrócił się. Wystraszyliśmy się i jak głupi się na niego patrzyliśmy. Ja, Diego i Maxi pierwsi się otrzęśliśmy i pobiegliśmy do niego. León leżał nieprzytomny. Wyjąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem na pogotowie. Wypadek nie wyglądał groźnie, ale... Po chwili przyjechała karetka i zabrała go do szpitala. Zadzwoniliśmy po jego rodziców i dziewczyny. Sami pojechaliśmy taksówką.

Podoba się??? Mam nadzieję, że tak :) Tak przepraszam bardzo za Naty i Javiera. Bardzo dziękuje za 33 919 wyświetleń i 514 komentarzy. Jesteście kochani :*

  

środa, 22 października 2014

Rozdział 10/Temporada 3 - Mój powrót zapamiętasz na bardzo długo

Duże krople deszczu uderzały o szybę jego pokoju. Taka już pogoda w Polsce w końcu zbliżała się już zima. Leżał na hotelowym łóżku, które było bardzo miękkie. Był już tu miesiąc. Zaprzyjaźnił się z Justyną i Ryanem. Warszawa bardzo mu się spodobała, ale czegoś mu brakowało jego dziewczyny Naty. Bardzo za nią tęsknił. Nagle w pokoju rozległo się pukanie do drzwi. Leniwie podniósł się z łóżka i podszedł do drzwi. Otworzył je, a przed sobą zobaczył blondynkę.
- Hej. - powiedziała uśmiechnięta
- Cześć, Justyna - odpowiedział i wpuścił ją do środka. Usiedli u niego w pokoju na łóżku. Ona spojrzała na niego.
- Ej Maxi co jest? - zapytała. Spojrzał na nią swoimi smutnymi oczami.
- Tęsknię za nią. - powiedział
- Też tęsknię za rodziną, ale zostały jeszcze dwa miesiące.
- To długo. - zajęczał i położył się na łóżko przykładając do twarzy niebieską poduszkę. Także się położyła.
- Zobaczysz szybko z lecą. - powiedziała.
- Dzięki.
- Za co?
- No, że potrafisz mnie pocieszyć! - krzyknął podnosząc się. Zaśmiała się.
- Jesteś moi przyjacielem więc dlaczego nie miała bym Ci pomagać? - zapytała także się podnosząc.
- Idziemy na lody? - zmienił temat
- Chętnie. - uśmiechnęła się, a on odwzajemnił jej gest.


    - Dzięki, że mnie zabrałeś na ten film Javier. - uśmiechnęła się do blondyna.
- Dla mojej Natusi wszystko. - odwzajemnił gest.
- Dzięki tobie mniej myślę o Maxim. - dodała łapiąc go za dłoń. Zaczęli się do siebie zbliżać i iść, aż doszli do ściany. Byli już bardzo blisko siebie i........stało się to. Pocałowali się. Wybaczyła mu wszystko i zapomniała o tym, że ma chłopaka, który teraz je lody z przyjaciółką. Wróciła do domu szczęśliwa. Włączyła laptopa i weszła na pocztę e-mail. Dostała wiadomość od Maxi'ego. Otworzyła ją i zaczęła czytać:
 "Hej Naty bardzo za Tobą tęsknię i chcę Ci powiedzieć, że za dwa miesiące znów będziemy razem :) Obiecuje Ci, że  :D Kocham Cię, twój Maxi ♥"
 Teraz dotarło do niej, że zdradziła jego swoją jedyną miłość. No chyba, że on zrobił to samo w tedy już będzie inaczej, ale jeżeli został jej ufny będzie czuła się winna do końca życia.

Płynęli łódką. Wiedziała, że spotykając się z Diego i nic nie mówiąc Marco okłamuje go. Może najwyższa pora powiedzieć mu, że zakochała się w innym. Tylko jak on zareaguje na wiadomość, że "tym innym" jest jego najlepszy przyjaciel? Wyjął gitarę i zaczął grać Yo Soy Asi. Uwielbiała słuchać jak on śpiewa. Miał ładny głos. I piękne oczy. On patrzył jej się w oczy, a ona mu. Skończył grać.
- Pięknie. - zaczęła mu klaskać. Uśmiechnął się.
- Dziękuje, dziękuje. - zaśmiali się razem. - Teraz płyniemy na lody! - krzyknął i złapał za wiosła. Po 10 minutach stali pod budką z lodami.
- Ja biorę cytrynowe i.............truskawkowe.
- A ja czekoladę i karmel. - znów się zaśmiali.

tydzień później

Nudziło mi się trochę więc postanowiłem iść do Studia. Aula była pusta. Na scenie stała gitara. Wskoczyłem na scenę, wziąłem gitarę w dłonie i zacząłem grać melodię, która krążyła mi w głowie. Po chwili śpiewałem:
 Tej nocy pomyślałem
Czy by nie pójść cię szukać
Czy byłaś gotowa o dziesiątej
O tym, żeby zaprosić cię na kolację
W miejsca, w które nigdy cię nie zabieram
I o świetle księżyca, w którym
Wyjawię ci jedno życzenie
I o brzegu morza, nad którym
Powiem romantyczne słówka
Pójdziemy tańczyć
Bardzo bliziutko siebie
I o godzinie, w której
Księżniczki się zakochują
I że pozwolisz, żebyśmy w salonie
Zostali sami

Dziś mogę umrzeć z miłości
Ratuj moje serce
Zostań ze mną

Chodź ze mną
Chodź ze mną


Postanowiłem zapisać sobie ten tekst i nuty. Podbiegłem do swojego plecaka i wyjąłem notes z długopisem. Jest! Zapisałem cały tekst! Wrzuciłem notes i biegiem wróciłem do domu. Źle się poczułem. Zaczęła mnie boleć głowa, kręciło mi się w głowie. Czułem się jakby mnie ktoś walnął w głowę. Przyłożyłem rękę do tyłu głowy. Chyba wszedłem na ulice, bo zobaczyłem przed sobą światła i trąbienie. Zbiegłem z niej i dzięki temu uniknąłem wypadku. Gdy znalazłem się pod domem. Szybko pobiegłem do swojego pokoju by nikt mnie nie zobaczył. Położyłem się w łóżku i zasnąłem.


Kolejny krótki i beznadziejny rozdział. Tak przepraszam za Naty i Javiera.


                   

sobota, 4 października 2014

Strona na fb

https://www.facebook.com/pages/We-Never-Fell-Down/714824408592780?fref=ts Hej postanowiłam założyć stronę na fb. Temu, że niektóre osoby nie mają bloggera i nie wiedzą kiedy pojawia się nowy rozdział, a chyba każdy kto czyta mojego bloga ma facebooka :D Zapraszam do lajkowania. A na koniec Naxi <33 Zabiję ich jest już 30 odcinek i jeszcze nie ma beso Naxi!!!


piątek, 26 września 2014

Rozdział 9/Temporada 3 - Już zdążyłeś sobie z nimi zrobić selfie?

- Hej kochanie. - powiedział odbierając połączenie na Skype.
- Hej. - odpowiedziała uśmiechając się do niego. Odwzajemnił jej gest. - Jak tam na planie?
- Świetnie. Poznałem fajnych ludzi. - ponownie się uśmiechnął. - Justyna zagra moją dziewczynę, a Ryan znajomego. Potem wyślę Ci moje i ich zdjęcie.
- Już zdążyłeś sobie z nimi zrobić selfie? - zapytała.
- Tak. Jestem bardzo szybki. - ich rozmowa mijała bardzo przyjemnie śmiali się bardzo głośno, zapominając, ze sobą tak daleko od siebie.
- Natuś muszę kończyć, bo jutro o 5 mam zdjęcia promocyjne. - powiedział patrząc na zegarek.
- Pa. Tęsknie. - powiedziała prawie płacząc.
- Pa. - pocałował ekran od laptopa. - Kocham Cię. - dodał
- Ja Ciebie też. - i się rozłączyli.

Federico
Jak się cieszę, że mam Ludmiłę! Dzisiaj zabieram ją do kina na film "Moja dziewczyna wychodzi za mąż" To komedia romantyczna. Lubię je jak i moja dziewczyna. Innym razem zabiorę ją na horror by się do mnie przytulała. Zapiąłem ostatni guzik od koszuli, a na to zarzuciłem granatowy sweter w białe paski. Wziąłem w dłoń bukiet kwiatów i wyszedłem z pokoju. Przed samym wyjściem zatrzymała mnie Violetta.
- Miłej randki. - powiedziała i trochę poprawiła mi sweter.
- Dzięki. - uśmiechnąłem się do niej i wyszedłem z domu. Pożyczyłem od Leona motor. Mam nadzieję, że go nie rozwalę. Pojechałem pod dom Ludmiły i zapukałem. Otworzyła mi mama Ludmiły.
- Doby wieczór jest Ludmiła? - powiedziałem.
- Tak. - odpowiedziała jej mama. - Ludmiła!!! - krzyknęła, a po chwili po schodach zbiegła moja dziewczyna. Uśmiechnąłem się na jej widok. Była pięknie ubrana. Jej mama odeszła od drzwi.
- To idziemy? - zapytała.
- Nie idziemy tylko jedziemy. - odsłoniłem motor za mną. Lu trochę się wystraszyła. - Nie bój się. - powiedziałem. Wsiedliśmy na motor i pojechaliśmy do kina.

Violetta
Fajne, że Federico znalazł sobie kogoś po utracie Olivii. Siedziałam w salonie i oglądałam Nawiedzonych na nickelodeon gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Podniosłam się z miejsca i otworzyłam drzwi. Stał w nich León. Podniósł swoją głowę uśmiechając się. On ma taki nieziemski uśmiech. Zapatrzyłam się w jego oczach. Były takie śliczne jeszcze do tego jego bialusieńkie ząbki ♥
- Hej. - powiedział. Nie zdążyłam odpowiedzieć, a już po chwili miałam przed sobą bukiet z czerwonych róż.
- Wow. - powiedziałam. Wzięłam bukiet od chłopaka. - Są śliczne. - dodałam. Włożyłam nos w bukiet by zanurzyć się w tym piękny zapachu. - Wchodź, a ja je wstawię do wazonu. - powiedziałam. Leoś poszedł za mną do kuchni i pomógł z włożeniem kwiatów. Zanieśliśmy je do mojego pokoju.

Ludmiła
- To był strasznie śmieszny film. - powiedziałam dalej się śmiejąc.
- Tak. Najlepszy. - dodał Federico. 
- Dziękuje, że mnie tu zabrałeś. - powiedziałam przytulając się do niego.
- Dla mnie to przyjemność. - powiedział. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - Fede podszedł jeszcze bliżej. Pocałowaliśmy się. To był taki romantyczny i namiętny pocałunek. Jak ja go kocham.

Cami
Siedziałam sobie na łóżku i czytałam jakąś głupią i nudną książkę. Nagle zadzwonił dzwonek do moich drzwi. Szybko zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi, a przede mną stał Broduey.
- Jak dobrze, że przyszedłeś, bo z nudów zaczęłam czytać jakąś głupią książkę. - powiedziałam nie dając mu dojść do słowa.
- Hej. - powiedział lekko przestraszony.
- No chodź. - powiedziałam, złapałam go za rękę i pociągnęłam do mojego pokoju. Zaczęliśmy razem śpiewać.

następny dzień
Siedziała na ławce śpiewając Veo Veo. Zaczął iść w jej stronę.
- Buu! - krzyknął jej do ucha.
- AA. - wystraszona podskoczyła. Usiadł obok niej, a ona poprawiła swoje włosy. - Nigdy więcej tak nie rób. - powiedziała.
- Okej. - zaśmiał się.- Co śpiewasz?
- Veo Veo. napisałam ją dwa lata temu.
- Nie było mnie w tedy w BA. - odpowiedział
- Ale teraz jesteś. - uśmiechnęła.






                  

piątek, 19 września 2014

Zapraszam po raz drugi lub trzeci :)

Jak sam tytuł mówi zapraszam na drugiego bloga o Naxi. Na początku był on o Fedemile, później o Hotelu 13 a teraz o Naxi. Pojawił się już rozdział 7. Mam nadzieję, że zajrzycie :)
http://fedemilablogstory.blogspot.com/  

A tu dla was Maxi ♥ A ja jeszcze się nie doczekałam beso Naxi :( Jak tak można ja się pytam??!! Jak tak można?!
Tak więc jeszcze raz zapraszam na bloga o Naxi i dziękuje wam za 421 komentarzy gdzie niektóre są moje, ale i tak i tak dziękuje oraz za 30 077 tysięcy wejść. To dla mnie wielkie szczęście nie sądziłam, że to tak wspaniale się potoczy :)                                

niedziela, 14 września 2014

Rozdział 8/Temporada 3 - Niestety nie umknęło to Natalii

Leniwie zaczął podnosić swoje powieki. Szybko je zamknął. Oślepiły go promienie słońca, które wkradały się do jego pokoju przez odsłonięte żaluzje. Mrugnął kilka razy by przyzwyczaić się do rażącego słońca. Podniósł się z łóżka i rozciągnął się. Przetarł oczy i zabrał się za ścielenie łóżka. Po skończonej robocie podszedł do drewnianej szafy. Wybrał ubrania i powędrował do łazienki. Tam wziął zimny prysznic, umył swoje zęby i ubrał wcześniej wybrane ubranie. Myśl o tym, że może zagrać w filmie, ale musi wyjechać nie dawała mu spokoju. Cały czas o tym myślał. Nie chce zostawić Naty, ale ten film to szansa na większą sławę. Podszedł do lodówki i wyjął z niej potrzebne rzeczy do zrobienia naleśników. Gdy zrobił swoje śniadanie i zjadł je usłyszał dzwonek. Podszedł do drzwi i przekręcił klucz w celu otwarcia drzwi. Przed sobą ujrzał sylwetkę Natalii. Nie spodziewał się jej.
- Hej. - powiedziała.
- Cześć. - uśmiechnął się do niej i wpuścił do domu. Zamknął drzwi i podszedł do niej. - Siadaj. - wskazał palcem wskazującym na kanapę. Usiadła, a on obok niej.
- Jak tam? - zapytała odstawiając torebkę.
- Ok. - skłamał. Co miał powiedzieć proso z mostu, że wyjeżdża by zagrać w filmie. Niestety nie umknęło to Natalii. Zobaczyła, że jest coś nie tak. Spojrzała na niego.
- Nie kłam. - nie wiedział czy ma powiedzieć prawdę czy nie.
- Bo ja.......... - nie wiedział jak zacząć.
- Co ty?
- Mam szansę do zagrania w filmie.
- To świetnie! - krzyknęła. Przytuliła się do niego, a po chwili oderwała widząc minę swojego chłopaka. - Nie cieszysz się?
- Cieszę, ale ten film będzie kręcony w.......Nowym Jorku i Polsce. - na chwilę przestała się uśmiechać, ale nie chciała mu zabronić się rozwijać. Podał jej scenariusz, który dostał. Przeczytała część w której Brad(rola Maxiego) opowiada o swojej rodzinie.
- Jedź i zagraj w nim. - powiedziała odkładając scenariusz na stolik stojący przed nimi.
- Chcesz tego? - zapytał dziwiąc się na jej słowa.
- Zagraj w nim. To szansa na większą sławę. - powiedziała. Uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła jego gest. Zbliżył się do niej, a ona złączyła ich usta w pocałunku.
- Pójdziemy na lody? - zapytał odrywając się od niej.
- Z wielką chęcią. - odpowiedziała. Wstali z kanapy, złapali się za ręce i wyszli. Skierowali się do parku gdzie zawsze o tej godzinie były otwierana lodziarnia "Śnieżynka".

4 dni później

Nigdy nie jestem tak daleko, jak może się wydawać, 
Nie, nigdy
Wkrótce będziemy razem
Spotkamy się w tym samym miejscu, w którym się rozstaliśmy


Po jej policzku spłynęła łza. Starł ją swoim kciukiem. Spojrzał jej w oczy.
- Nie płacz niedługo znów się zobaczymy. - powiedział do niej łapiąc ją za jej delikatną rękę. Lekko się uśmiechnęła.
- Będę tęsknić. - powiedziała
- Ja za tobą też, ale zobaczysz te cztery miesiące szybko zlecą. - powiedział. Pocałowali się, a on odszedł od niej powoli puszczając jej dłoń. Podał bilet dla niskiej kobiety. Stała tam aż znikł z jej oczu. Podeszła do wielkiej szyby i patrzył aż samolot w którym właśnie siedzi jej chłopak odlatuje. Kolejne łzy poleciały z jej policzków. Podeszła do niej Ludmiła i objęła ramieniem.
- Chodźmy. - powiedziała jej do ucha, a Navarro pomachała głową na tak. Odeszły od szyby i wyszły z lotniska gdzie przed nim byli ich przyjaciele. Poszli na lody by poprawić trochę dla Naty humor. Trochę się udało. Dziewczyna już nie płakała, a uśmiechała się i śmiała, ale nikt nie wiedział, że tak na prawdę rozpacza.

3 dni później

Wysoki, blondyn, niebieskooki tak można opisać Javiera w trzech słowach. Jego wyraz twarzy często jest złowrogi, ale czy taki jest? Wygląda na złego, ale tak na prawdę jest słodki i miły. Stanął przed Studiem i poprawił swoją grzywkę. Wszystkie dziewczyny zaczęły się patrzeć na niego. Myślały sobie "Jaki on przystojny", "On musi być mój!". Ale on chciał spotkać tylko jedną dziewczynę kim była ta szczęściara? Tą szczęściarą
była Natalia. Wszedł powoli do szkoły i zaczął wzrokiem szukać brunetki. Gdy ją zobaczył podbiegł do niej.
- Hej Natuś. - powiedział uśmiechając się nonszalancko. Dziewczyna odwróciła się w stronę chłopaka. Mina jej zwiędła. Nie wiedziała co powiedzieć.
- Co ty tu robisz? - zapytała zła Ludmiła. Ta ona też go znała i tylko ona wiedziała co on zrobił dla Natalii.
- Nie cieszycie się z mojej wizyty? - zapytał miło.
- Nie. - odpowiedziała Navarro i wyminęła go.
- Czego tu wróciłeś? - zapytała Ferro.
- Żeby być z moją Natusią. - odpowiedział ponownie uśmiechając się nonszalancko.
- Zapomniałeś co jej zrobiłeś?
- No weź tylko byłem... - chciał powiedzieć, ale Ludmiła mu przerwała.
- Z inną w łóżku?! - krzyknęła i także go wyminęła wybiegając ze Studio by znaleźć swoją przyjaciółkę.

No i jak się podoba? Nie wiem może trochę Maxi za szybko wyjeżdża, ale mam wenę.      

środa, 3 września 2014

Rozdział 7/Temporada 3 - Wystarczy, że podpiszesz.

 
Maxi
Rodzice znów pojechali w delegację. Tym razem tylko na trzy dni. Oglądałem właśnie telewizję gdy w domu rozległ się dzwonek. Leniwie wstałem z białej, skórzanej sofy. Podszedłem do brązowych, drewnianych drzwi. Przekręciłem dwa razy klucz i powoli pociągnąłem drzwi w swoją stronę. Ukazała mi się sylwetka wysokiego mężczyzny. Miał na sobie jeansy, białą bluzkę, a na to czarną marynarkę. Dziwne, że mu nie było gorącą. Na podwórku było z 30 stopni. Na twarzy miał czarne okulary przeciwsłoneczne. Był wyższy ode mnie. Jego włosy były brązowe. Zdjął z nosa okulary i spojrzał na mnie.
- Pan Maximilliano Faustino Ponte? - zapytał chowając okulary do kieszeni od marynarki.
- Tak. - odpowiedziałem nie pewnie.
- Można wejść? - zapytał, ale nie czekał na odpowiedź tylko wszedł. Zamknąłem drzwi.
- Co pan chce? - zapytałem stając przed nim.
- Chcę, żebyś podpisał kontrakt i zagrał w filmie. - powiedział wyciągając kilka białych kartek, które były wypełnione.
- W jakim? - zapytałem
- Film nosi tytuł "Skateowy Chłopak".
- A o czym on jest?
- O chłopaku, który ma wielki talent. Potrafi robić sztuczki na rowerze i deskorolce, aż pewnego dnia się zakochuje. - opowiedział
- Brzmi bardzo ciekawie. - powiedziałem. Mężczyzna podał mi kartki, które trzymał w swojej dłoni.
- Wystarczy, że podpiszesz. Masz czas do jutra.
- A mogę za dwa dni?
- No nie wiem.
- Chcę to uzgodnić z rodzicami.
- Jeśli z rodzicami to tak. To ja życzę miłego dnia i dowiedzenia. - powiedział i wyszedł z mojego domu. Zamknąłem za nim drzwi. Bardzo ciekawie się zapowiada, ale jeszcze nie wiem do końca. No bo mam tu rodzinę, przyjaciół i..........dziewczynę. Nie chciał bym zostawić jej samej nie mógł bym. I jeszcze z tym, że ma się ten chłopak zakochać. Nie mógł bym się całować z inną dziewczyną. Może i to by było tylko granie, ale jednak bym się całował z inną dziewczyną. Muszę to na spokojnie przemyśleć. Sprawdziłem jeszcze czy zamknąłem drzwi na klucz i udałem się do swojego pokoju by udać się do krainy Morfeusza.

następny dzień

narrator
Do pokoju chłopaka przez odsłonięte żaluzje wtargnęły promienie słońca. Ogrzewały jego twarz i oślepiały. Próbował otworzyć oczy, ale nie mógł. Odwrócił głowę w drugą stronę i powoli zaczął otwierać oczy przy tym rozciągając się. Mozolnie podniósł się z łóżka. Zajrzał do swojej szafy i zaczął ją przeszukiwać w zamiarze znalezienia ubrań. Wybrał w kolorach czerni i czerwieni. Ubrał zestaw wybrany przez siebie. Powędrował do niebieskiej łazienki tam wykonał poranne czynności. Zszedł na dół i zrobił sobie na śniadanie gofry z bitą śmietaną i truskawkami. Zaczął się rozkoszować. Temu, że miał wolne usiadł prze telewizorem. Przez chwilę przeszukiwał salon by znaleźć pilot. Wyjął go spod poduszki. Włączył TV i zaczął przeglądać kanały. W końcu znalazł nickelodeon na, którym leciał właśnie serial animowany Spongebob Kanciastoporty. Maxi go uwielbiał.

Tak więc ten rozdział jest trochę z perspektywy Maxi'ego i trochę narratora. Przepraszam, że znów daje wam takie coś, ale ostatnio wena mi uciekła jeszcze teraz zaczyna się szkoła. Mam cztery razy w tygodniu W-f!!! Straszne nienawidzę go! Oby w drugim semestrze się to zmieniło.

  

czwartek, 28 sierpnia 2014

Hej

Hej. Chcę was zaprosić na moje trzy inne blogi.
  1. http://fedemilablogstory.blogspot.com/ - Jest on o moim kochanym Naxi
  2. http://hoainegypt.blogspot.com/ - Ten jest o Tajemnicach Domu Anubisa, uczniowie są w Egipcie.
  3. http://howtorockzevie.blogspot.com/ - A ten jest o Zanderze i Stevie z How To Rock
Tak więc rozdział 7 nie wiem kiedy się pojawi.........bo go nie napisałam. Nie wiem co mam napisać. Jakoś nie mam pomysłu. Wena mi uciekła, może temu, że niedługo szkoła. Na prawdę nie wiem kiedy kolejny rozdział. Jeszcze jestem zła, bo wszystkie pary miały beso tylko nie nasze Naxi to jest takie nie fair. A Leonetta miała, aż dwa!!

sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 6/Temporada 3 - Ha wygrałem już czwarty raz!

 Francesca
Autokar zatrzymał się za mną i organizatorką. Odwróciłyśmy się w jego stronę. Z autokaru wyszli przyjaciele.
- Co jest? - zapytał Maxi podchodząc z resztą do nas.
- No więc......... - zaczęłam - Nasze Leónetta zboczyła z kursu i lecą nad morze.
- Co? - krzyknęli wszyscy.
- Dobra to więc zróbmy tak. - zaczął Marco. - Ja, Fran i Diego pójdziemy ich szukać, a reszta pojedzie przygotować niespodziankę.
- To bardzo dobry pomysł. - powiedział Diego. Mam wrażenie, że się w nim zakochałam. Nie Fran wybij to sobie z głowy, ty kochasz Marco, jednak ostatnio ze sobą za dużo nie rozmawiamy. Cały czas chodzi z głową w chmurach. Nasi przyjaciele wsiedli do autokaru i pojechali. Poszliśmy w głąb lasu. Po pewnym czasie rozdzieliliśmy się. Ja poszłam z Diego, a Marco sam.

Diego
 Wraz z Francescą weszliśmy w jakieś krzaki. Tak szczerze to nie wiem gdzie idziemy. Fran coś strasznie wolno szła. Wpadłem na świetny pomysł. Rzuciłem kamieniem gdy nie patrzyła.
-  - krzyknąłem.
- Co? Gdzie? Powyrywa nam nogi! - krzyknęła i szybko przebiegła przez krzaki. Wybuchłem niekontrolowanym śmiechem. Odwróciła się do mnie zła.
- Z czego się śmiejesz? - zapytała.
- Aligatory mieszkają w wodzie, a jak już to wykopują nory pod ziemią blisko wody. - dalej się śmiałem. Fran podeszła do mnie i walnęła mnie w ramię.
- Auł!!! - złapałem się za bolące miejsce. 
- Chodź. - pociągnęła mnie za koszulkę. Szliśmy dosyć długo, aż doszliśmy do jakiegoś dziwnego miejsca. Żeby przejść na drugą stronę musieliśmy iść po dosyć stromej górce. Fran wyjęła telefon i próbowała znaleźć zasięg. Trzymałem ją mocno za rękę, by nie spadła. 
- Mam zasięg!!! - krzyknęła niestety telefon jej wypadł z ręki i wpadł do jeziora. 

Marco
Może i nie udało mi się znaleźć Leóna i Violetty, ale udało mi się dojść do miejsca w którym była zrobiona niespodzianka. Podszedłem do Broduey'a.
- Diego i Fran jeszcze nie ma? - zapytałem. Pokręcił głową na nie. Po jakimś czasie dla Leonetty udało się wylądować. Wyszli z koszyka. Viola bardzo ucieszyła się gdy zobaczyła prezenty. Każdy po kolei dawał jej prezenty.
- A gdzie Fran i Diego? - zapytała patrząc na mnie.
- Nie wiem. Rozdzieliliśmy się. - wytłumaczyłem się. Po chwili z krzaków wyszła Fran, a za nią Diego, który upadł na trawę. 
- Spóźniliśmy się? - zapytała Fran. Rozejrzała się po polance. - Chyba tak.
- Dajcie wody! - usłyszeliśmy krzyk mojego brata. Wziąłem butelkę wody i podałem mu ją.
- Co się stało? - zapytał León.
- Musiałem nieść Francescę. - powiedział i wziął bardzo dużego łyka wody. - Ile ty ważysz kobieto? - zapytał moją dziewczynę.    
- Tylko 56 kg. - odpowiedziała
- Że ile?! - krzyknął i zemdlał. Podbiegliśmy do niego i oblaliśmy wodą. Szybko wstał na równe nogi. Po dwudziestu minutach już wszyscy śpiewaliśmy Hoy Somos Mas. 

następny dzień

Naty
Zaczęłam się pakować. Dziś wracamy do Buenos Aires. Po spakowanych ubraniach zeszłam na dół. Stał tam już Maxi.
- Hej. - przywitałam się z nim. Odwrócił się w moja stronę i uśmiechnął.
- Hej. - odpowiedział. - Jak się spało? - zapytał.
- Nie najgorzej, ale i tak wole swoje łóżko.
- Ja też. - zaśmiał się. Podszedł do mnie i pocałował.
- A to z jakiej okazji? - zapytałam patrząc na niego.
- Za to, że jesteś. - odpowiedział. Przytuliłam się do niego.
- Kocham Cię. - powiedziałam
- Ja Ciebie też kocham. - odpowiedział. Nagle obok nas pojawił się Andres.
- To jak gotowi wrócić do Buenos Aires? - zapytał.
- Ja tak. Stęskniłem się za Studiem i BA. - powiedział mój chłopak.
- BA? A co to? - zapytał się Andres. Maxi zrobił face palm.
- BA to skrót od Buenos Aires. - powiedziałam
- Aaaa. - odpowiedział. Dołączyła się do nas Cami.
- Hej, hej, hej. - powiedziała jak zwykle rozpromieniona Cami. Podszedł do nas León.
- Siemaneczko. - przybił żółwika z Maxim.
- Siemka, siemka. - odpowiedział mój chłopak. Potem byliśmy już wszyscy na dole, czekaliśmy tylko na Marottiego. Postanowiliśmy zaśpiewać En Gira. Było świetnie. Po tym pojechaliśmy na lotnisko. Wsiedliśmy do samolotu. Miałam miejsce między Leónem, a Maxim. Położyłam głowę na jego ramieniu. León wyglądał przez okno.
- Ej patrzcie tam leci gołąb! - krzyknął jak małe dziecko. Przybliżyłam się do okna.
- León.
- Tak?
- To samolot tylko, że jest dalej od nas i wygląda jak gołąb. - powiedziałam. Pstryknęłam go w czoło.
- Ała! A to za co?
- Że jesteś taki głupi. - zaczęliśmy się śmiać z Maxim. León założył ręce na klatkę piersiową.
- Foch forever. - powiedział.
- Ale to taki foch forever czy na pięć minut? - zapytał mój chłopak.
- Forever! - krzyknął.
- Ołkej. - powiedzieliśmy razem.

5 minut później

- Ha wygrałem już czwarty raz! - uśmiechnął się León. No ten foch forever trwał tylko 5 minut. No, ale miał rację wygrał już czwarty raz. Nieźle gra w pokera. Oczywiście nie graliśmy na kasę tylko na żelki. Zgarną ode mnie wszystkie czerwone, a od Maxiego żółte.

Viola
Diego znów niechcący wylał na mnie swój sok pomarańczowy. Mówi, że woli pić z małych kartoników ze słomkami. I zawsze musi być niebieska, bo inaczej jej nie wypije. Na szczęście obok siedziała Fran.
- Nie wytrzymam z nim kolejnej godziny. - powiedziałam.
- My mamy przynajmniej jeszcze żelki, bo dla Maxiego i Naty, León zabrał wszystkie czerwone i żółte. - powiedziała pokazując na mojego chłopaka, który zebrał kolejną kupkę żelek. Zaśmiałam się. Zobaczyłam jak Diego otwiera kolejny kartonik z sokiem. Odpięłam swój pas i szybko usiadłam na kolana Fran. Jak zwykle sok się wylał, ale tym razem na mój fotel. Odetchnęłam z ulga. Położyłam ręcznik na siedzenie i zeszłam z kolan mojej przyjaciółki. Spojrzała na mnie.
- Sorry. - uśmiechnęłam się. Uśmiechnęła się, ale sztucznie.

Clement
Dobra trzeba spróbować jeszcze raz. Nałożyłem na swoją koszulkę bluzę. Zarzuciłem na ramię plecak, gdy nagle zobaczyłem mojego ochroniarza. Kurde! Stał do mnie tyłem. Gdy zaczął się odwracać wskoczyłem w krzaki. Na szczęście po chwili się zawrócił. Wyszedłem z krzaków i skierowałem się do Studia. Droga nie była długa więc po 4 minutach byłem przed nim. Wziąłem formularz od dyrektora. Przyjrzał mi się.
- Czy my się już nie widzieliśmy? - zapytał.
- Em........nie. Jestem Alexander. - powiedziałem. Zacząłem wypełniać formularz. Po tym oddałem go. Nagle zobaczyłem mojego ojca. Uciekłem.
 
Pablo
- Widział pan mojego syna? - zapytał jakiś mężczyzna.
- Nie.
- Nazywa się Clement, jest wysoki i ma brązowe włosy.
- Nie. Żadnego Clementa nie było. - odpowiedziałem i wróciłem do pokoju nauczycielskiego.

Podoba się? Pewnie znów krótki, ale starałam się. No pierwszy raz jest perspektywa Pablo i Clementa. Jest też Diecesca ♥♥♥ Chyba widzieliście ich pocałunek? Przed tym jest jeszcze notka ze zdjęciem. Liczę na komentarze.
 
                        


AAAAAAAAA!!!!

Kto widział 20 odcinek? Bo ja tak!!!! Jej pocałunek Diecescy!!!!!!! ♥♥♥ Kocham ich. Diego tak się zmienił, a Fran do niego pasuje. Chociaż trochę się popłakałam na pożegnaniu Marco, ale ten pocałunek jest wspaniały! Nareszcie!!!! Mam nadzieję, że cieszycie się tak samo jak ja. Tak głośno pisnęłam, że aż obudziłam swojego psa. Przez chwilę patrzył się na mnie jak na wariatkę. Ciekawe co sobie pomyśleli sąsiedzi. No, ale kto by nie pisnął widząc pocałunek tej pary i to już w 20 odcinku. Teraz trzeba czekać na pocałunek Naxi!!!♥♥♥ Okej muszę się trochę opanować, ale to jest takie słodkie. Najpierw się przytulają, potem całują i znów przytulają. To jest takie słodkie!!! Czekam na kolejne ich beso!!!!! ♥♥♥

czwartek, 21 sierpnia 2014

Pytanko

Hejoszki! Ten post piszę z telefonu więc za wszystkie błędy przepraszam. Nie wiem jakim cudem udało mi się wstawić zdjęcie, ale to nie jest ważne. Chcę was zapytać czy podoba wam się wygląd bloga. Czy nie jest wam za ciemny? I czy fajnie wyglądają teraz strony jak się na nie najeżdża? Rozdział nie wiem kiedy, bo jest w trakcie pisania no i za dużo go nie ma.

czwartek, 14 sierpnia 2014

ASK

Hej założyłam ask'a i teraz możecie zadawać mi pytania, także dodała stronę kontakt. Łapajcie linka: ask.fm/NatyRamsey66  
Kiedy kolejny rozdział nie wiem. Jeszcze Pary. Odpadli León i Olivia.

Gdzieś już nie pamiętam gdzie znalazłam te oto zdjęcie. Chwalić się kto wam wyszedł, bo mi Feduś<333

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 5/Temporada 3 - Mój syn nie będzie tu uczęszczał.

Maxi
Po zakończonym występie wraz z Naty wyszliśmy na spacer. Skierowaliśmy się do parku. Szliśmy w ciszy. Nie potrzeba było nam słów rozumieliśmy się doskonale. Zauważyłem, że moją dziewczynę coś dręczy. Zatrzymałem się.
- Naty co jest?
- Nic.
- Przecież widzę, a mi możesz powiedzieć.
- No dobrze. Boję się, że ktoś mi Cię odbierze, tak jak w tamtym roku Ludmiła.
- Naty posłuchaj "Gdy się uśmiechasz bledną przy tobie promienie słońca a kiedy Cię nie ma ogarnia mnie tęsknota paraliżująca"(Herbik-Ty jesteś jak) - uśmiechnęła się. - Nikt Ci mnie nie odbierze. - dodałem. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Prawie się pocałowaliśmy, ale nagle zaczął dzwonić mój telefon. Nie mają kiedy?! Dzwonił Fede. Odebrałem.
Maxi: Halo?
Fede: Maxi gdzie jesteś?
Maxi: W parku z Naty, a co?
Fede: Marotti kazał wam przekazać, że za dwa dni wracamy.
Maxi: Okej. - odpowiedziałem i rozłączyłem się. Podszedłem do mojej dziewczyny. 
- Kto to? - zapytała
- Fede. Za dwa dni wracamy.
- Aha.
- Więc na czym skończyliśmy? - zapytałem.
- Na tym. - powiedziała i mnie pocałowała. Uśmiechnąłem się.


Narrator
Wysoki chłopak ubrany w szary garnitur wszedł do Studia. Miał ulizane żelem włosy. Wziął formularz do wypełnienia. Po jego wypełnieniu skierował się do sali Beto. Tam stał Pablo. Chłopak podał formularz dla dyrektora. Do sali wszedł wysoki mężczyzna. Zdjął okulary i wziął formularz do ręki. Podarł go na kilka małych kawałeczków i powiedział.
- Mój syn nie będzie tu uczęszczał. - powiedział. Pablo dziwnie spojrzał to na chłopaka to na mężczyznę. Clement, bo tak nazywał się chłopak wyszedł za swoim ojcem.
- Co ty robisz tato? - zapytał chłopak
- Nie będziesz uczył się muzyki. Może to być twoje hobby, ale nie będzie karierą. Masz przejąć sieć moich hoteli.
- Ale nie rozumiesz, że nie chcę przejąć tych twoich głupich hoteli?!
- Nie interesuje mnie twoje zdanie. - powiedział i wyszedł, a za nim poszedł Clement. Chłopak nienawidzi swojego ojca, który go nie rozumie. Chciałby aby jego matka wciąż była na tym świecie.

następny dzień

Violetta
Wstałam dziś bardzo szczęśliwa. Mam dziś urodziny mam nadzieję, że moi przyjaciele coś mi przygotują. Wzięłam prysznic, przebrałam się i zbiegłam nad basen. Tam wszyscy siedzieli sobie spokojnie. 
- Dzień dobry. - powiedziałam i rozejrzałam się po basenie. León wstał i podszedł do mnie.
- Wszystkiego najlepszego kochanie. - powiedział i zaczął śpiewać, a reszta wystukiwała rytm.
- Dziękuje. - odpowiedziałam. Byłam troszkę zawiedziona, że nie było żadnej niespodzianki. Po piosence cała reszta zaczęła składać mi życzenia. Po tym León gdzieś znikł. Rozmawiał z jakąś dziewczyną przez telefon. Zabrałam Fran i zaczęłyśmy go śledzić. León kupił kwiatki i wsiadł do taksówki. Wsiadłyśmy do drugiej.
- Proszę jechać za tą taksówką. - powiedziałam. Taksówkarz zaczął jechać za taksówką Leóna. Dojechaliśmy do dziwnego miejsca. León wyszedł z taksówki i zaczął rozmawiać z jakąś dziewczyną. Nie wytrzymałam i podeszłam do nich.
- Cześć. - powiedziałam z sarkazmem.
- Vilu? - zapytał zdziwiony León.
- Co to za dziewczyna? - zapytałam patrząc na dziewczynę.
- To jest........jest. - nie mógł się wysłowić.
- No kto?
- Chodź ze mną. - powiedział. Delikatnie zasłonił mi oczy swoimi dłońmi i zaczął prowadzić w nieznaną mi stronę. Po chwili zatrzymaliśmy się. Chłopak odkrył mi oczy. Przede mną stał duży koszyk, a nad nim duży nadmuchany balon. Był czerwony, biały i żółty.
- To dla mnie? - zapytałam.
- Tak. - odpowiedział i pomógł mi wejść do koszyka. Zaczęliśmy lecieć w górę. - Wszystkiego najlepszego. - powiedział. Wyjął gitarę i zaczął grać nieznaną mi melodie. Piosenka mi się spodobała. Była mała jeszcze nosiła fajny tytuł taki pasujący do naszego lotu balonem "Miłość w powietrzu". Zakochałam się w tej piosence.

Fran
- Czy León i Violetta nie powinni lecieć bliżej nas? - zapytałam organizatorkę. Podeszła bliżej.
- O nie. - powiedziała.
- Co? - zapytałam
- Lecą w stronę morza. - powiedziała.
- Co?! - krzyknęłam.

Ale krótki, jeszcze do tego nudny i beznadziejny. Przepraszam następny będzie dłuższy, obiecuję z ręką na sercu.