Fran
Do Resto weszła Ludmiła. Prawie wszyscy oprócz naszej kochanej Naxi przestali tańczyć. Byliśmy zdziwieni jej widokiem. Nikt jej nie widział od trzech dni, a tu nagle pojawia się. Podeszła do Naxi i wylała na nich sok pomarańczowy.
- Nienawidzę Cię! - krzyknęła. - Nawet mi nie powiedziałeś, że znów jesteś z tą ciamajdą! Całowałeś się z nią choć byłeś ze mną! - zaczęła krzyczeć. - Pożałujecie tego wszyscy! - dodała i wyszła. Czyżby Ludmiła powraca jako diva.
- Maxi! - krzyknęła Olivia. - Przez Ciebie ponownie tracę Lu! - krzyknęła i wybiegła.
- Nie powiedziałeś jej, że znów jesteśmy razem?!
- Nie. - Naty spojrzała na niego i wyszła smutna.
Maxi
Usiadłem bezwładnie na krześle.
- Jest nam bardzo przykro. - powiedziała Vilu
- Przykro? Wam? To mi jest! Przeze mnie będziecie cierpieć, to my wszyscy pożałujemy, a powinienem tylko ja! - krzyknąłem i wyszedłem z Resto. Czemu ja mam takiego pecha do miłości? Usiadłem na ławce i zacząłem myśleć i trochę przypominać. Uwielbiałem Lu za to jaka jest, a ona ponowie przeze mnie będzie divą.
LUDMI: Z kim idziesz na przyjęcie.
MAXI: Idę chyba z Naty.
LUDMI: CHYBA? Musisz ją zaprosić.
MAXI: Wiem. I chce to zrobić, ale.....ale nie wiem jak. Nigdy nie zapraszałem dziewczyny na imprezę!
LUDMI: Pomogę Ci.
MAXI: Ok...okej!
MAXI: Idę chyba z Naty.
LUDMI: CHYBA? Musisz ją zaprosić.
MAXI: Wiem. I chce to zrobić, ale.....ale nie wiem jak. Nigdy nie zapraszałem dziewczyny na imprezę!
LUDMI: Pomogę Ci.
MAXI: Ok...okej!
LUDMI: I jak podoba się prezent?
MAXI: Tak! Myślałem, że zapomniałaś.
LUDMI: 16 września na zawsze pozostanie w mojej głowie!
MAXI: Stara Ludmiła wraca z przed 7 lat?
LUDMI: Tak!
MAXI: Tak! Myślałem, że zapomniałaś.
LUDMI: 16 września na zawsze pozostanie w mojej głowie!
MAXI: Stara Ludmiła wraca z przed 7 lat?
LUDMI: Tak!
A Naty kocham za nic. Po prostu jest i jest ze mną. Kocha się za nic.
Kocham Cię. - powiedziałem. - Chce być tylko z tobą z nikim więcej. - dodałem, a ona mnie pocałowała.
- Czy my jesteśmy........no wiesz.......razem? - zapytała Naty
- A chcesz? - zadałem jej pytanie. Pocałowała mnie po raz trzeci.
- Taka odpowiedź wystarczy? - zapytała, a ja pomachałem głową na tak.
- Kocham Cię. - powiedziałem
- Udowodnij. - miała namyśli abym ją pocałował, ale zamiast tego ustałem na ławce i zacząłem krzyczeć:
- Kocham Natalię Navarro!
- Mam dla Ciebie niespodziankę. - powiedziałem.
- A jaką? - zapytała przegryzając zębami swoją wargę. Uwielbiam jak tak robi.
- Pójdziemy do Wesołego Miasteczka. Tak jak zawsze chciałaś. - odpowiedziałem
- To wspaniale. - uśmiechnęła się
- Wiedziałem, że Ci się spodoba! - krzyknąłem i mocno ją przytuliłem.
- A jaką? - zapytała przegryzając zębami swoją wargę. Uwielbiam jak tak robi.
- Pójdziemy do Wesołego Miasteczka. Tak jak zawsze chciałaś. - odpowiedziałem
- To wspaniale. - uśmiechnęła się
- Wiedziałem, że Ci się spodoba! - krzyknąłem i mocno ją przytuliłem.
Maxi dowiedziałam się o wiesz czym. - powiedziała nie pewnie Hiszpanka wpatrując się w drogę.
- Bardzo tego żałuje. - powiedział cicho. - Nie chciałem, żeby tak
wyszło, ale Daniel nie dawał za wygraną. - dodał spuszczając głowę. -
Pewnie mnie za to nienawidzisz.
- Wcale tak nie jest. Pomogę Ci.
- Wcale tak nie jest. Pomogę Ci.
Uśmiechnąłem się jak przypomniałem te wszystkie chwile, które spędziłem z Naty. Otworzyłem oczy. Było dosyć jasno jak na 21. Spojrzałem na zegarek. 6 rano?! To ja tu spałem?! Wstałem z ławki. Nagle usłyszałem jakieś burczenie. Nic nie jechało. I ponownie usłyszałem burczenie. Spojrzałem na brzuch. Ale jestem głodny! Wygrzebałem z kieszeni 5 euro. Starczy mi na kanapkę i na pepsi. Skierowałem się do pobliskiej knajpki. Zamówiłem kanapkę i pepsi. Zapłaciłem i zacząłem czekać.
Narrator
Wszyscy przyjaciele Maxi'ego oprócz Ludmiły szukali go przez dziewięć godzin. Obeszli prawie całe Buenos Aires i nic. Olivia weszła do knajpki i w tedy zobaczyła chłopaka Maxi'ego.
- Ty cumcioku gdzie byłeś? - zapytała siadając na przeciwko swojego brata. Wzięła kubek i zaczęła pić pepsi.
- Spałem na ławce. - odpowiedział. Blondynka wypluła zawartość swojej buzi na Maxi'ego. - Dzięki.
- Sorry. Ale na ławce? - zapytała i podniosła śmiesznie brwi.
- Wiem. Też byłem tym zdziwiony. - odpowiedział i wziął gryza kanapki. Olivia złapał bułkę i sama wzięła jednego kęsa. Maxi spojrzał się na swoją siostrę.
- No co? Jestem głodna. - zapytała z pełną buzią.
- Nie nic. - odpowiedział. Do knajpki weszła reszta przyjaciół. Zobaczyli rodzeństwo i podeszli do nich.
- Nareszcie. - powiedział Andres. Maxi i Olivia wstali. Naty rzuciła się na Maxi'ego. Chłopak uśmiechnął się i przytulił mocniej Naty.
- Czemu nie dzwoniłaś? - zapytała Fran.
- Bo ktoś połamał mi ładowarkę. - mówiąc to spojrzała na Vilu.
- No sor....
- Nic już nie mów.
- Gdzie byłeś Maxi? - zapytała
- Spałem na ławce.
- Na ławce?! - krzyknęli wszyscy
- Wiem. - odpowiedział.
- Trzeba już iść do Studia. - powiedział Cami. Wszyscy się zebrali. Byli już dosyć blisko Studia gdy nagle zaczął padać deszcz. Wszyscy zaczęli biec. Wbiegli do szkoły, a w tedy Maxi poślizgnął i wywalił się. Złapał się za nogę.
- Au! - zawył. Wszyscy podbiegli do niego
- Co się stało? - zapytał Marco
- Poślizgnąłem się. - powiedział. Andres się zaśmiał, ale źle zrobił, bo po chwili dostał w ramię od Leona.
- Au!
- Nie było trzeba się śmiać.
- Daj zobaczę. - powiedziała Francessca i podeszła do Maxi'ego. Dotknęła nogę swojego przyjaciela.
- To tylko skręcenie. - powiedział Ponte. Z pokoju nauczycielskiego wyszedł Pablo z Beto.
- Co się tu dzieje? - zapytał dyrektor
- Maxi się poślizgnął i skręcił kostkę. - odpowiedziała Violetta. Pablo podszedł do Maxi'ego i ukucnął. Sprawdził jego nogę.
- To nie skręcenie tylko złamanie. - powiedział. Beto zadzwonił po karetkę. Po chwili przyjechała i pomogła dla Maxi'ego wsiąść do pojazdu.
- Jest tu ktoś z rodziny? - zapytał jeden z sanitariuszy
- Ja. - powiedziała Harris
- I ja. - powiedziała Castillo
- Zapraszam do karetki. - powiedział i zaprosił gestem ręki do pojazdu. Dziewczyny weszły, a karetka odjechała. Ludmiła, która wszystkiemu się przyglądała uśmiechnęła się chytrze.
- Myślą, że Maxi poślizgnął się przez deszcz, a on ma złamaną nogę przeze mnie. - powiedziała sama do siebie i wróciła do sali tanecznej.
Trochę później
- Wiecie co zauważyłem, że dziś jest Śmigus-Dyngus i padał deszcz. - powiedział Andres i dostał od swoich przyjaciół wodą. Gdy chłopak się przebrał wszyscy poszli w odwiedziny do Maxi'ego. Violetta otworzyła drzwi. Chłopaki poszli na górę, ale po chwili zeszli cali mokrzy. Dziewczyny wybuchły śmiechem.
- Co........ co się wam stało? - zapytała Naty
- Wchodzimy se do Maxi'ego i dostajemy wodą po twarzach. - powiedział im Leon. Dziewczyny aż popadały z krzeseł. Po chwili Maxi zszedł z gipsem.
- Świetna robota. - powiedziała Cami
- A dziękuje. - Ponte ukłonił się.
- To my wracamy do domów się przebrać. - powiedzieli równocześnie i zaczęli wychodzić.
- Ej nie zostawiajcie mnie z dziewczynami! - krzyknął Maxi, jednak chłopaki go nie posłuchali i wyszli. Wracając do domu szykowali pułapkę na dziewczyny i Maxi'ego, ale nie wiedzieli, że oni też szykują coś na nich.
1 godzinę później
Chłopaki wrócili już w suchych ubraniach. Leon usiadł na kanapie, ale nie spodziewał się tego, że jest tam balon z wodą. Jego spodnie zrobiły się całe mokre. Maxi z trudem powstrzymywał śmiech. To on zastawił pułapkę.
- Dobra kto to zrobił? - zapytał Verdas. Ponte jak tylko się dało uciekł na górę, aby w Leonie nie wzbudzić podejrzeń schował się w łazience. Tam wybuchł nie kontrolowanym śmiechem. Troszkę później zszedł na dół, a tam chłopaki i dziewczyny cali mokrzy. On jedyny był suchy. Wszyscy na niego spojrzeli. Leon złapał pistolet na wodę, a Ponte uciekł. Nagle wpadł do swojego basenu. Reszta przyjaciół wybiegła do ogródka.
- Oblałeś go? - zapytał Diego
- Nie. - odpowiedział Verdas - Wskoczył do basenu. - dodał. Maxi wypłyną.
- I co zadowolony? - zapytał
- Tak.
- Ale teraz pomóż, bo gips mi się rozpuszcza. - powiedział Maxi. Leon powoli podszedł do basenu i wystawił rękę. Ponte złapał ją, a Verdas pomógł mu wyjść z basenu. Musieli znów jechać do szpitala.
- Co wy robiliście? - zapytał lekarz nakładając drugi gips.
- Dziś jest Śmigus-Dyngus. - odpowiedział mu Fede
- Aha. Ale więcej się tak nie bawcie. - powiedział lekarz. Maxi wstał z łóżka i razem zw swoimi przyjaciółmi wrócił do swojego domu. Tam czekali na niego jego rodzice.
- Co Ci się stało synku? - zapytała jego matka podbiegając do niego
- Poślizgnąłem się w Studiu przez deszcz, który zaatakował nas gdy szliśmy do niego.
- A z domem? - zapytał ojciec
- Śmigus-Dyngus. - odpowiedział krótko
- No Maxi teraz musisz odpocząć. - powiedziała matka. Naty pocałowała swojego chłopaka w usta.
- Widzimy się jutro. - powiedziała
- Jasne. - odpowiedział Ponte i zamknął drzwi gdy wszyscy wyszli. Zjadł kolację i poszedł do swojego pokoju, a tam się położył.
I kolejny dosyć długi rozdział. Miłego czytania. Życzę wam też wesołych świąt Wielkanocnych i mokrego ubrania w dniu wielkiego lania.
- Czemu nie dzwoniłaś? - zapytała Fran.
- Bo ktoś połamał mi ładowarkę. - mówiąc to spojrzała na Vilu.
- No sor....
- Nic już nie mów.
- Gdzie byłeś Maxi? - zapytała
- Spałem na ławce.
- Na ławce?! - krzyknęli wszyscy
- Wiem. - odpowiedział.
- Trzeba już iść do Studia. - powiedział Cami. Wszyscy się zebrali. Byli już dosyć blisko Studia gdy nagle zaczął padać deszcz. Wszyscy zaczęli biec. Wbiegli do szkoły, a w tedy Maxi poślizgnął i wywalił się. Złapał się za nogę.
- Au! - zawył. Wszyscy podbiegli do niego
- Co się stało? - zapytał Marco
- Poślizgnąłem się. - powiedział. Andres się zaśmiał, ale źle zrobił, bo po chwili dostał w ramię od Leona.
- Au!
- Nie było trzeba się śmiać.
- Daj zobaczę. - powiedziała Francessca i podeszła do Maxi'ego. Dotknęła nogę swojego przyjaciela.
- To tylko skręcenie. - powiedział Ponte. Z pokoju nauczycielskiego wyszedł Pablo z Beto.
- Co się tu dzieje? - zapytał dyrektor
- Maxi się poślizgnął i skręcił kostkę. - odpowiedziała Violetta. Pablo podszedł do Maxi'ego i ukucnął. Sprawdził jego nogę.
- To nie skręcenie tylko złamanie. - powiedział. Beto zadzwonił po karetkę. Po chwili przyjechała i pomogła dla Maxi'ego wsiąść do pojazdu.
- Jest tu ktoś z rodziny? - zapytał jeden z sanitariuszy
- Ja. - powiedziała Harris
- I ja. - powiedziała Castillo
- Zapraszam do karetki. - powiedział i zaprosił gestem ręki do pojazdu. Dziewczyny weszły, a karetka odjechała. Ludmiła, która wszystkiemu się przyglądała uśmiechnęła się chytrze.
- Myślą, że Maxi poślizgnął się przez deszcz, a on ma złamaną nogę przeze mnie. - powiedziała sama do siebie i wróciła do sali tanecznej.
Trochę później
- Wiecie co zauważyłem, że dziś jest Śmigus-Dyngus i padał deszcz. - powiedział Andres i dostał od swoich przyjaciół wodą. Gdy chłopak się przebrał wszyscy poszli w odwiedziny do Maxi'ego. Violetta otworzyła drzwi. Chłopaki poszli na górę, ale po chwili zeszli cali mokrzy. Dziewczyny wybuchły śmiechem.
- Co........ co się wam stało? - zapytała Naty
- Wchodzimy se do Maxi'ego i dostajemy wodą po twarzach. - powiedział im Leon. Dziewczyny aż popadały z krzeseł. Po chwili Maxi zszedł z gipsem.
- Świetna robota. - powiedziała Cami
- A dziękuje. - Ponte ukłonił się.
- To my wracamy do domów się przebrać. - powiedzieli równocześnie i zaczęli wychodzić.
- Ej nie zostawiajcie mnie z dziewczynami! - krzyknął Maxi, jednak chłopaki go nie posłuchali i wyszli. Wracając do domu szykowali pułapkę na dziewczyny i Maxi'ego, ale nie wiedzieli, że oni też szykują coś na nich.
1 godzinę później
Chłopaki wrócili już w suchych ubraniach. Leon usiadł na kanapie, ale nie spodziewał się tego, że jest tam balon z wodą. Jego spodnie zrobiły się całe mokre. Maxi z trudem powstrzymywał śmiech. To on zastawił pułapkę.
- Dobra kto to zrobił? - zapytał Verdas. Ponte jak tylko się dało uciekł na górę, aby w Leonie nie wzbudzić podejrzeń schował się w łazience. Tam wybuchł nie kontrolowanym śmiechem. Troszkę później zszedł na dół, a tam chłopaki i dziewczyny cali mokrzy. On jedyny był suchy. Wszyscy na niego spojrzeli. Leon złapał pistolet na wodę, a Ponte uciekł. Nagle wpadł do swojego basenu. Reszta przyjaciół wybiegła do ogródka.
- Oblałeś go? - zapytał Diego
- Nie. - odpowiedział Verdas - Wskoczył do basenu. - dodał. Maxi wypłyną.
- I co zadowolony? - zapytał
- Tak.
- Ale teraz pomóż, bo gips mi się rozpuszcza. - powiedział Maxi. Leon powoli podszedł do basenu i wystawił rękę. Ponte złapał ją, a Verdas pomógł mu wyjść z basenu. Musieli znów jechać do szpitala.
- Co wy robiliście? - zapytał lekarz nakładając drugi gips.
- Dziś jest Śmigus-Dyngus. - odpowiedział mu Fede
- Aha. Ale więcej się tak nie bawcie. - powiedział lekarz. Maxi wstał z łóżka i razem zw swoimi przyjaciółmi wrócił do swojego domu. Tam czekali na niego jego rodzice.
- Co Ci się stało synku? - zapytała jego matka podbiegając do niego
- Poślizgnąłem się w Studiu przez deszcz, który zaatakował nas gdy szliśmy do niego.
- A z domem? - zapytał ojciec
- Śmigus-Dyngus. - odpowiedział krótko
- No Maxi teraz musisz odpocząć. - powiedziała matka. Naty pocałowała swojego chłopaka w usta.
- Widzimy się jutro. - powiedziała
- Jasne. - odpowiedział Ponte i zamknął drzwi gdy wszyscy wyszli. Zjadł kolację i poszedł do swojego pokoju, a tam się położył.
I kolejny dosyć długi rozdział. Miłego czytania. Życzę wam też wesołych świąt Wielkanocnych i mokrego ubrania w dniu wielkiego lania.
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńBiedny Maxi :(
Czekam na next
Noi jest kolejny rozdział i moje cudowne Naxi <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńLudmila znowu zła będzie :/
No cóż chociaż odwaliła się od Maxiego on należy tylko do Natalii i po części do mnie :3
Dziś się nie rozpiszę...
Maxi ty ćućmoku uważaj jak łazisz :D
Ach te piękne wspomnienia z Naty :)
No to standardowo czekam na next :***
A włąśnie ja ci życzeń nie złożyłam !!!!
UsuńWięc życzę ci żeby te święta były wyjątkowe żebyś się tak nie zmęczyła przy sprzątaniu...
Żeby twój dżojek (jajko) było smaczne i inne niż co roku bo to takie monotonne pierwszy raz dobrze to słowo na pisałam :D
Ale wracając żebys kogoś oblała i to porządnie i oczywiście żebyś sama mokra był :3
No i żeby leń ci dopisał ...
No i oczywiście tradycyjnie alegre Navidad !!! (wesołych świąt !!!)
Świetny! Smacznego jajka i mokrego Dyngusa! Pozdrawiam i Wesołych Świąt !
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie www.wielkie-tajmemnice-zycia.blogspot.com
fajny ! co ja gadam genialny ! <3
OdpowiedzUsuńja tobie też życzę wesołych świat Wielkanocnych i mokrego dyngusa ! :D
aaaaaa jest słówko ''cumcioku'' <33
OdpowiedzUsuńNaaaxi <333
Lubiłam sympatyczną Lu, ale teraz twoje opowiadanie się rozkręca w roli głównej ze złą Luśką :)
Maxi należało Ci się, za to co zrobiłeś Natuśce <3
Naty Ramsey życzę Ci udanych świąt i baaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo mokrego Dyngusa !
Czekam na kolejny rozdział
Panna Martin
kiedy next?
OdpowiedzUsuńa i rozdział świetny:)
Cudaśny
OdpowiedzUsuńLecę dalej <3333
http://amigosnosiempresonsoloamigos-naxi.blogspot.com/