- O której jutro wyjeżdżasz? - zapytała Vilu.
- O 20. - odpowiedziałem. Violetta znów wtuliła się w mnie. Czemu muszę ją opuszczać? Gdybym mógł zostać, ale gdy nie wyjadę nie będę mógł śpiewać.
- Do Włoch. - odpowiedziałem.
- Muszę już iść. - powiedziała Viola.
- Odprowadzę Cię. - powiedziałem. Złapałem za rękę moją dziewczynę i odprowadziłem ją pod jej dom. Przytuliłem ją i odszedłem.
Weszłam do domu. Z moich oczu poleciało więcej łez. Usiadłam na kanapie i przytuliłam poduszkę. Do pokoju weszła Olivia.
- Violu co się stało? - zapytała i usiadła obok mnie.
- Leon on....
- Leon wyjeżdża.
- Do Włoch. - odpowiedziałam i rozpłakałam się na dobre. Olivia przytuliła mnie do siebie.
- O 20.
- To zrobimy sobie wszyscy wypad z Leonem. - powiedziała.
- Świetny pomysł. - powiedziałam. Wstałam i wróciłam do swojego pokoju.
Siedziałem razem z Naty na murku. Było bardzo fajnie. Siedzieliśmy sami, trzymając się za ręce i rozmawiając. Nagle poczułem jak mój telefon wibruje w mojej kieszeni. Wyjąłem mojego iPhone. Spojrzałem na ekran. Dostałem wiadomość od mamy. Sprawdziłem ją. Gdy przeczytałem całego sms'a nie mogłem uwierzyć. Zamurowało mnie.
- Gruby Beniek przyjeżdża. - powiedziałem z przerażeniem.
- Tak. - odpowiedziała i znów wybuchła śmiechem, a ja za nią. W tedy przyszedł kolejny sms. Tym razem od Oli. Przeczytałem go.
- Leon wyjeżdża. - powiedziałem.
- Do Włoch. Jutro spotkamy się wszyscy razem.
- Szkoda, że wyjeżdża.
Marco
- Marco musimy porozmawiać. - usłyszałem głos Diego. Wszedł do mojego pokoju i usiadł obok mnie na łóżku.
- Słucham?
- No, bo jak byłeś w Peru to znalazłem kopertę w której było napisane, że mąż mamy to nie nasz ojciec. - powiedział. Spojrzałem na niego szokowany.
- Co? A kto jest prawdziwym?
- Greg......Gregorio. - powiedziała ciszej. Nie mogłem uwierzyć. Nasza mama oszukiwała nas przez 15 lat? Położyłem na łóżku. Jak to możliwe.
- Porozmawiajmy z mamą. - powiedziałem. Diego pokiwał głową na tak. Wstałem z łóżka. Zeszliśmy po schodach. Mama była w kuchni i gotowała kolację.
- Mamo możemy porozmawiać? - zapytał Diego z poważną miną.
- Słucham?
- Czemu nas okłamałaś? - zapytałem pierwszy
- Ale z czym?
- Czemu nie powiedziałaś nam, że Augusto nie jest naszym ojcem?
- Ale o czym wy mówicie? Augusto jest waszym ojcem. - próbowała się wymigać.
- Nie kłam! - wybuchnąłem. - Gregorio Casal jest naszym biologicznym ojcem! Okłamywałaś nas przez 15 lat! - Diego próbował mnie uspokoić. - Nie mogę uwierzyć, że posunęłaś się do takiego czynu! Nienawidzę Cię rozumiesz nienawidzę! - wybiegłem z domu jak najszybciej.
Maxi
Zeszliśmy z Naty murka. Odprowadziłem ją do domu, a później wróciłem do swojego. Wszedłem.
- Jestem! - krzyknąłem. Mama twarz wyłoniła się za ściany kuchni.
- Witaj. Słuchaj gdy wujek przyjedzie będzie spał u Ciebie w pokoju. - powiedziała mama w wielkim uśmiechem.
- Co? - powiedziałem załamany
- Wiem, że to nie jest......
- To ja się wyprowadzam. - powiedziałem. Mama na mnie spojrzała. - Oczywiście na te kilka dni. - dodałem. Wbiegłem po schodach. Wpadłem do swojego pokoju jak burza. Szybko spakowałem potrzebne rzeczy. Wybiegłem z domu. No tak zapomniałem o jednym. Gdzie ja będę mieszkać?
następny dzień
Narrator
Wysoki mężczyzna wyszedł z domu Castillo. Skierował się do garażu. Otworzył duże drzwi pilotem. Podniosły się. Poszedł na samy tył garażu. Nagle zaczął krzyczeć. Wszyscy mieszkańcy domu Castillo wybiegli na dwór.
- Ramalo co się stało?! - krzyknął German. Przerażony mężczyzna wskazał na leżącego człowieka na ziemie. Ojciec Violi podszedł do człowieka i go odkrył. - To tylko Maxi. - powiedział. Chłopak otworzył oczy.
- Co się dzieje? - zapytał zaspany. Otarł swoje oczy.
- Ramalo się Ciebie przeraził. - powiedziała Olivia.
- Aha. - odpowiedział i ponownie się położył. Viola, Fede i Oli zaśmiali się.
- To jak z zakupami? - zapytał Tavelli.
- Jedziemy. - odpowiedział Ramalo i wsiadł do samochodu.
- Ktoś tu mówił o zakupach? - zapytał Ponte
- Tak. - odpowiedziała trójka.
- Czekajcie na mnie! - krzyknął i szybko przebrał się w ubrania wyjściowe. Pojechali po rzeczy na pożegnanie Verdasa.
Diego
Nie wytrzymam! Nie dość, że mama nas oszukała to jeszcze Marco nie wrócił do domu na noc! Martwię się o niego. To mój brat.
- Diego ty płaczesz? - usłyszałem. Podniosłem lekko głowę do góry. Ujrzałem blond włosy. Przede mną stała Ludmiła. Nie odpowiedziałem jej. Nie umiałem nic powiedzieć. - Co jest? - zapytała.
- Moja mama mnie okłamała, Marco nie wrócił do domu na noc. - powiedziałem i znów schowałem twarz w nogach. Ludmiła mnie przytuliła.
- Hej! - usłyszałem kolejny głos.
- Olivia co tu robisz? - zapytała Ludmi
- No musimy przygotować pożegnanie dla Leona. - powiedziała. - Diego.
- Słucham? - zapytałem cicho
- Marco jest z nami. Cały i zdrowy. - wstałem szybko i zacząłem iść za Olivią. Gdy zobaczyłem swojego brata od razu go przytuliłem.
Viola
Poszłam po Leona. Ucieszył się gdy zobaczył nas wszystkich. Wzięłam go za rękę i w tedy zaczęliśmy robić zdjęcia. Bardzo długo nam to zajęło. Zrobiliśmy ich chyba z setki. Świetnie się bawiliśmy nawet Leon się cieszył mimo iż wyjeżdżał. Nagle zaczęłam śpiewać słowa, które wpadły mi na język.
Viola:
Otwieram oczy, a mój głos
Łamie się od emocji
Światła, oklaski i kurtyna
Odsłania się, na każdym przedstawieniu
Leon:
Czuję jak muzyka wibruje
Moje ciało zaczyna drżeć
Diego:
Oddycham przy każdej okazji
Niech zaczynie się zabawa
Olivia:
Ziemia, którą czuję przy stąpaniu
Na każdym koncercie, na który idę
Ludzie śpiewają moją piosenkę
Marco&Fran:
Rozpala się ten ogień
Ludmi&Fede:
To wewnętrzne powietrze we wzdychaniu
Jest niczym wiatr w lataniu
Rośnie tak wielkie jak morze
Wszystko to kocham
Wszyscy:
To się nie może skończyć
A ja nie mogę przestać tańczyć
To impreza, której nie można zatrzymać
Chodźmy, niech nie powstrzymują się w skakaniu
Dziś wiem, że możemy dużo więcej
To moment żeby krzyczeć
Marzenia się spełniają
Jorge:
Czuje się siłę w sercu
To nieskończona miłość
Naty:
Poczuj światło w sobie
Naśladuj mój rytm
Wszyscy:
To się nie może skończyć
A ja nie mogę przestać śpiewać
To impreza, której nie można zatrzymać
Chodźmy, niech nie powstrzymują się w skakaniu
Dziś wiem, że możemy dużo więcej
To moment żeby krzyczeć
Marzenia się spełniają
Broduey&Andres:
Chodźmy, niech nie powstrzymują się w skakaniu
Dziś wiem, że możemy dużo...
Diego:
Mam jasność co do uczuć
Broduey:
Jest oczywiste co czuję
Chłopaki:
Jesteśmy wietrzną policją
Jesteśmy skrzydłami energii
Podążaj za wewnętrznym instynktem
Maxi:
I nie bój się miłości
Pokaż, co masz w zanadrzu
A nic ani nikt nie będzie mógł cię zatrzymać
Bądź marzycielem, twórcą, zwycięzcą, myślicielem
Diego:
Żyj bez kłamstw i bez bólu
Tylko miłością
Maxi&Fede:
O to chodzi w życiu
Chodzi o bycie lepszym
Wszyscy:
Chodźmy, niech nie powstrzymują się w skakaniu
Dziś wiem, że możemy dużo więcej
To moment żeby krzyczeć
Marzenia się spełniają
- To było wspaniałe! - krzyknął zadowolony Andres. Uśmiechnęliśmy się wszyscy. Nagle Leon dostał sms'a.
- Rodzice zaraz po mnie przyjadą. - powiedział smutny. Wszyscy zaczęli się do niego przytulać. Gdy podeszłam do niego zobaczyłam jak jego oczy robią się szklane.
- Leon gdyby nie ty to bym nie mogła śpiewać. Zawsze byłeś przy mnie gdy Ciebie potrzebowałam, pocieszałeś mnie i mimo kłótni kochałam Cię, kocham i będę kochać, bo jesteś moim sercem. Będę cierpieć gdy będę się budzić z myślą, że zobaczę Cię, przytulę i pocałuję, a Ciebie nie będzie ze mną. Kocham Cię. - powiedziałam. Chłopak uśmiechnął się do mnie i pocałował. Gdy oderwaliśmy się od siebie przytuliłam się do niego bardzo mocno. Leon pocałował mnie w głowę. Nagle usłyszeliśmy trąbiący samochód. Leon mnie puścił.
- Będę za wami tęsknił, a zwłaszcza za tobą Violu. - wsiadł do pojazdu. Wysłałam mu buziaka. Chłopak pomachał nam, a samochód odjechał. Maxi mnie do siebie przytulił. Odeszliśmy wszyscy. Spojrzałam jeszcze raz w miejsce w którym pocałowaliśmy się ostatni raz.