poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział 34/Temporada 2 - Nie przejmuj się tą wariatką.

 Naty
Zobaczyłam jak rozmawia z jakąś dziewczyną. Kłócili się przy otwartych drzwiach chyba po włosku.
- Smettila di uccidere!(Przestań dobijasz mnie!) - krzyknął
- Lo sai che mi piaci sconvolto.(Wiesz, że lubię Cię denerwować.) - krzyknęła
- Ne ho avuto abbastanza! Me ne vado!(Mam dość! Wychodzę!) - krzyknął ponownie Maxi. Narzucił na siebie kurtkę. - Naty. - uśmiechnął się. - Co tu robisz? - dodał.
- Przyszłam Ci podziękować, ale......
- Zobaczyłaś mnie z tą dziewczyną? - zapytał. Kiwnęłam głową. - Nie przejmuj się tą wariatką. To moja siostra cioteczna z Włoch. Nienawidzimy się. - odetchnęłam z ulgą. - Może pójdziemy na spacer? - zapytał i wystawił swoją rękę w moją stronę. Złapałam ją. Poszliśmy razem na długi spacer.

 Jorge
Szedłem gdy nagle zobaczyłem grupkę tańczących osób. Spodobało mi się jak tańczą. Podszedłem bliżej. Wpadłem na świetny pomysł. Porozmawiałem chwilkę z jedną z osób. Włączyłem melodię do Señorita. W koło nas zebrało się dużo osób. Nagle zobaczyłem Cami. Spojrzała na mnie smutnymi oczami. Skończyła się piosenka. Wszyscy zaczęli nam bić brawa. Cami odeszła. Trochę przesadziłem tańcząc z tymi dziewczynami. Zacząłem biec za rudowłosą.
- Jak masz na imię? - ktoś krzyknął.
- Jorge! - odkrzyknąłem. Udało mi się dogonić Cami. Miała łzy w oczach. - Przepraszam. - powiedziałem. Minęła mnie. Złapałem ją za nadgarstek i odwróciłem w swoją stronę. Spojrzała na mnie z wyrzutem. Pocałowałem ją.

Maxi
Usiedliśmy razem z Naty na ławce. Rozmawialiśmy o różnych. 
- Chcę Ci podziękować. - powiedziała Naty. Spojrzałem na nią.
- Za co?
- Za składankę naszych zdjęć. 
- Robiłem to z myślą o nas. - powiedziałem. Naty się uśmiechnęła. Pocałowała mnie. - Idziemy na lody? - zapytałem. 
- Tak. - odpowiedziała. Złapałem ją za rękę i poszliśmy na lody.
German
 Zadzwonił dzwonek do drzwi. Musiałem sam wstać, bo Ramalo był zajęty papierami poza domem, Olga razem z Angie na zakupach. Wstałem z fotela i podszedłem do drzwi. Otworzyłem je. Za nimi stała Jade. Weszła do domu. 
- Matias gdzieś znikł. - powiedziała. - Nie wiem gdzie jest. - dodała. 
- Violetta! - krzyknąłem. Przez ostatni czas nie widziałem ani jej, ani Olivii, ani Fede. Gdzie ona jest? Była w domu. Wyjąłem szybko telefon. Nie odbierała. - Violetta odbierz tu twój ojciec. - powiedziałem do telefonu. Jade chyba też dzwoniła do Matiasa.
- Matias odbierz tu twoja matka......yy siostra. - zaśmiałem się cicho. Porozmawiałem trochę z Jade, a potem wyszła.

Cami
Nie mogę uwierzyć! Jorge pocałował mnie. No po raz drugi, ale poczułam, że ten pocałunek jest taki magiczny i czuły. Miałam mu za złe, że tak tańczył z tymi dziewczynami, ale po pocałunku wybaczę mu mimo wszystko. Oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił mój gest. 
- Cami kocham Cię i to bardzo. Chcę być z tobą. Zgódź się i zostań moją dziewczyną. - powiedział. Moje policzki zrobiły się czerwone. O nie zarumieniłam się. Oby Jorge tego nie zobaczył. - Zarumieniłaś się. - powiedział ukazując rząd swoich zębów. Uśmiechnęłam się.
- Tak. - odpowiedziałam na wcześniej zadane mi pytanie.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
- Ty też co?
- Też Cię kocham. - odpowiedziałam i wtuliłam się w niego. Odwzajemnił mój uścisk.

Viola
Razem z Oli i Fede uciekliśmy z domu. Na początku biegliśmy, a gdy byliśmy już daleko od domu zwolniliśmy. Doszliśmy do Studia. Jak dobrze ponownie usłyszeć muzykę, i zobaczyć te kolorowe trójkąty na drzwiach. 
- Violetta! - usłyszałam dobrze znajomy mi głos. Zanim się zorientowałam z której strony dochodzi głos byłam już przytulana przez Camilę. - Jak ja Ciebie dawno nie widziałam. 
- Ja Ciebie też.
- Muszę Ci coś powiedzieć ważnego. - powiedziała ucieszona. - Ja i Jorge jesteśmy parą.

Przepraszam, że po tak długim czasie dostajecie takie coś jeszcze do tego krótkie. Przepraszam. Mam nadzieję, że wam się spodoba, bo ja nie jestem pewna.




środa, 14 maja 2014

Rozdział 33/Temporada 2 - Hej rybki/Violetta gdzieś znikła.

Fede
Po tym jak Leon wyjechał wszyscy chodzimy smutni. Violetta w ogóle się nie odzywa. Postanowiłam zabrać Olivię do Akwarium. Wszedłem do jej pokoju. Siedziała na łóżku. Miała na uszach słuchawki. Usiadłem obok niej i zdjąłem słuchawki.
- Pójdziesz ze mną do akwarium? - zapytałem.
- Jasne. - odpowiedziała i pocałowała mnie w policzek. Uśmiechnąłem się. - Tylko się przebiorę. - dodała. Wyszedłem z jej pokoju. Po 10 minutach wyszła ubrana w bardzo ładne ubrania. Jeszcze do tego miała związane włosy w kucyk. Uśmiechnąłem się na jej widok. - Możemy iść. - powiedziała. Złapałem ją za rękę i wyszliśmy.

Viola
Od wczoraj siedzę w pokoju. Nic innego nie robię tylko oglądam zdjęcia moje i Leona. Olga przynosi mi jedzenie. Na biurku stoją chyba już dwie tace z jedzeniem. Nie chcę jeść nie chcę nic robić nawet śpiewać. Tracąc Leona straciłam wszystko. Usłyszałam pukanie. Nie odezwałam się. Nie wstałam otworzyć drzwi. Znów ktoś zapukał. Też to olałam. Pukanie nie ustało. Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je lekko. Zobaczyłam za nimi mojego tatę. Zatrzasnęłam je na klucz.

30 minut później

Znudziło mi się już takie siedzenie. Wstałam z łóżka i cicho wyszłam z domu. Szłam i myślałam o różnych rzeczach.

Olivia
Z Federico w Akwarium było wspaniale. Oglądaliśmy przeróżne rodzaje ryb. Dla Fede najbardziej podobały się rekiny i ryba piła. Dla mnie wszystkie się podobały. Fefo usiadł na okrągłym oknie(nw jak to się nazywa). Pukał do ryb.
- Hej rybki. - mówił. Nagle do okna przykleiła się ośmiornica. Chłopak, aż upadł. Zaśmiałam się.
- Nic Ci nie jest? - zapytałam
- Nie nic. Tylko ta kałamarnica nie powinna się tu przyklejać. - powiedział i się otrzepał.
- To jest ośmiornica.
- Nie kałamarnica. 
- Policz jej nogi. - podszedł do dużego okna.
- 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 - zaczął liczyć na głos
- Dzieciak. - powiedziałam
- Coś mówiłaś?
- Nie nic. - Fede złapał mnie za rękę i poszliśmy dalej oglądać ryby. Nagle zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go z torebki. Wujek German dzwoni. Odebrałam. - Już idziemy. 
- Co jest? - zapytał mój chłopak.
- Zaraz Ci powiem. - złapałam go za rękę i pociągnęłam. Wyszliśmy z akwarium.
- To co się stało?
- Violetta gdzieś znikła. Rozdzielamy się. 

2 godziny później

Super! Deszcz zaczął padać, a jeszcze nie znaleźliśmy Vilu. Szłam obok jeziora, gdy nagle zobaczyłam jakąś osobę siedzącą na ławce ze skulonymi nogami. Bardziej jej się przyjrzałam. Zobaczyłam Violettę. Zaczęłam biec w jej stronę. Usiadłam obok niej na ławce.
- Wiesz jak my się martwimy?! - krzyknęłam. Nic nie odpowiedziała. - Wiem, że za nim tęsknisz, ale nie możesz tak siedzieć i nic nie robić. Musisz żyć dalej. Leon przed wyjazdem do Peru rozmawiał ze mną i poprosił abym kupiła wam bilety. Chciał Cię zabrać do Paryża. - wyciągnęłam bilety z torebki. Viola wzięła je do ręki.
- Naprawdę chciał mnie zabrać do Paryża?
- Tak. - odpowiedziałam. - A teraz chodź, bo wszyscy się o Ciebie martwią. - wstałyśmy z ławki.

następny dzień

- Naty! - usłyszała głos swojego chłopaka. Odwróciła się w stronę dochodzącego głosu. Chłopak podbiegł do niej.
- Mam dla Ciebie pewną niespodziankę. To jest składanka naszych zdjęć z piosenkami, które razem śpiewamy! - powiedział. - Ta da. - pokazał płytkę.
- To dla mnie?
- Tak. - odpowiedział i podał jej płytkę.
- Dziękuje.
- Nie ma za co. - powiedział i pocałował Naty w policzek. Uśmiechnęli się do siebie.


I tak prezentuje się rozdział 33. Wiem, że krótki. Szkoda, że pod ostatnim rozdziałem były tylko 3 komentarze. Mam nadzieję, że pod tym będzie więcej.

poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 32/Temporada 2 - Gruby Beniek przyjeżdża./To tylko Maxi.

Leon
- O której jutro wyjeżdżasz? - zapytała Vilu.
- O 20. - odpowiedziałem. Violetta znów wtuliła się w mnie. Czemu muszę ją opuszczać? Gdybym mógł zostać, ale gdy nie wyjadę nie będę mógł śpiewać.
- Gdzie wyjeżdżasz? - zapytała
- Do Włoch. - odpowiedziałem.
- Muszę już iść. - powiedziała Viola.
- Odprowadzę Cię. - powiedziałem. Złapałem za rękę moją dziewczynę i odprowadziłem ją pod jej dom. Przytuliłem ją i odszedłem.

Viola
 Weszłam do domu. Z moich oczu poleciało więcej łez. Usiadłam na kanapie i przytuliłam poduszkę. Do pokoju weszła Olivia.
- Violu co się stało? - zapytała i usiadła obok mnie.
- Leon on....
- Co zrobił?
- Leon wyjeżdża.
- Gdzie? Czemu?
- Do Włoch. - odpowiedziałam i rozpłakałam się na dobre. Olivia przytuliła mnie do siebie.
- O której wyjeżdża? - zapytała
- O 20.
- To zrobimy sobie wszyscy wypad z Leonem. - powiedziała.
- Świetny pomysł. - powiedziałam. Wstałam i wróciłam do swojego pokoju.

Maxi
Siedziałem razem z Naty na murku. Było bardzo fajnie. Siedzieliśmy sami, trzymając się za ręce i rozmawiając. Nagle poczułem jak mój telefon wibruje w mojej kieszeni. Wyjąłem mojego iPhone. Spojrzałem na ekran. Dostałem wiadomość od mamy. Sprawdziłem ją. Gdy przeczytałem całego sms'a nie mogłem uwierzyć. Zamurowało mnie.
- Maxi co się stało? - zapytała Naty
- Gruby Beniek przyjeżdża. - powiedziałem z przerażeniem.
- Jaki Gruby Beniek?
- Mój wujek, który jest strasznie gruby! On jest straszny! Chciał mnie nauczyć jeździć na desce. Chcesz zobaczyć nagranie? - zapytałem moją dziewczynę. Zgodziła się. Poszukałem nagrania i jej puściłem. Dziewczyna zaczęła się śmiać na głos tak jak ja. - Już wiesz czemu jest straszny? - zapytałem.
- Tak. - odpowiedziała i znów wybuchła śmiechem, a ja za nią. W tedy przyszedł kolejny sms. Tym razem od Oli. Przeczytałem go.
- Leon wyjeżdża. - powiedziałem.
- Jak to?
- Jego rodzice tak chcą. 
- A gdzie?
- Do Włoch. Jutro spotkamy się wszyscy razem.
- Szkoda, że wyjeżdża.

Marco
- Marco musimy porozmawiać. - usłyszałem głos Diego. Wszedł do mojego pokoju i usiadł obok mnie na łóżku.
- Słucham?
- No, bo jak byłeś w Peru to znalazłem kopertę w której było napisane, że mąż mamy to nie nasz ojciec. - powiedział. Spojrzałem na niego szokowany.
- Co? A kto jest prawdziwym?
- Greg......Gregorio. - powiedziała ciszej. Nie mogłem uwierzyć. Nasza mama oszukiwała nas przez 15 lat? Położyłem na łóżku. Jak to możliwe. 
- Porozmawiajmy z mamą. - powiedziałem. Diego pokiwał głową na tak. Wstałem z łóżka. Zeszliśmy po schodach. Mama była w kuchni i gotowała kolację.
- Mamo możemy porozmawiać? - zapytał Diego z poważną miną.
- Słucham?
- Czemu nas okłamałaś? - zapytałem pierwszy
- Ale z czym?
- Czemu nie powiedziałaś nam, że Augusto nie jest naszym ojcem?
- Ale o czym wy mówicie? Augusto jest waszym ojcem. - próbowała się wymigać.
- Nie kłam! - wybuchnąłem. - Gregorio Casal jest naszym biologicznym ojcem! Okłamywałaś nas przez 15 lat! - Diego próbował mnie uspokoić. - Nie mogę uwierzyć, że posunęłaś się do takiego czynu! Nienawidzę Cię rozumiesz nienawidzę! - wybiegłem z domu jak najszybciej.

Maxi
Zeszliśmy z Naty murka. Odprowadziłem ją do domu, a później wróciłem do swojego. Wszedłem. 
- Jestem! - krzyknąłem. Mama twarz wyłoniła się za ściany kuchni.
- Witaj. Słuchaj gdy wujek przyjedzie będzie spał u Ciebie w pokoju. - powiedziała mama w wielkim uśmiechem.
- Co? - powiedziałem załamany
- Wiem, że to nie jest......
- To ja się wyprowadzam. - powiedziałem. Mama na mnie spojrzała. - Oczywiście na te kilka dni. - dodałem. Wbiegłem po schodach. Wpadłem do swojego pokoju jak burza. Szybko spakowałem potrzebne rzeczy. Wybiegłem z domu. No tak zapomniałem o jednym. Gdzie ja będę mieszkać?

następny dzień

Narrator
Wysoki mężczyzna wyszedł z domu Castillo. Skierował się do garażu. Otworzył duże drzwi pilotem. Podniosły się. Poszedł na samy tył garażu. Nagle zaczął krzyczeć. Wszyscy mieszkańcy domu Castillo wybiegli na dwór.
- Ramalo co się stało?! - krzyknął German. Przerażony mężczyzna wskazał na leżącego człowieka na ziemie. Ojciec Violi podszedł do człowieka i go odkrył. - To tylko Maxi. - powiedział. Chłopak otworzył oczy.
- Co się dzieje? - zapytał zaspany. Otarł swoje oczy. 
- Ramalo się Ciebie przeraził. - powiedziała Olivia.
- Aha. - odpowiedział i ponownie się położył. Viola, Fede i Oli zaśmiali się.
- To jak z zakupami? - zapytał Tavelli.
- Jedziemy. - odpowiedział Ramalo i wsiadł do samochodu.
- Ktoś tu mówił o zakupach? - zapytał Ponte
- Tak. - odpowiedziała trójka.
- Czekajcie na mnie! - krzyknął i szybko przebrał się w ubrania wyjściowe. Pojechali po rzeczy na pożegnanie Verdasa.

Diego
Nie wytrzymam! Nie dość, że mama nas oszukała to jeszcze Marco nie wrócił do domu na noc! Martwię się o niego. To mój brat. 
- Diego ty płaczesz? - usłyszałem. Podniosłem lekko głowę do góry. Ujrzałem blond włosy. Przede mną stała Ludmiła. Nie odpowiedziałem jej. Nie umiałem nic powiedzieć. - Co jest? - zapytała.
- Moja mama mnie okłamała, Marco nie wrócił do domu na noc. - powiedziałem i znów schowałem twarz w nogach. Ludmiła mnie przytuliła.
- Hej! - usłyszałem kolejny głos.
- Olivia co tu robisz? - zapytała Ludmi
- No musimy przygotować pożegnanie dla Leona. - powiedziała. - Diego.
- Słucham? - zapytałem cicho
- Marco jest z nami. Cały i zdrowy. - wstałem szybko i zacząłem iść za Olivią. Gdy zobaczyłem swojego brata od razu go przytuliłem.

Viola
Poszłam po Leona. Ucieszył się gdy zobaczył nas wszystkich. Wzięłam go za rękę i w tedy zaczęliśmy robić zdjęcia. Bardzo długo nam to zajęło. Zrobiliśmy ich chyba z setki. Świetnie się bawiliśmy nawet Leon się cieszył mimo iż wyjeżdżał. Nagle zaczęłam śpiewać słowa, które wpadły mi na język.

Viola:
Otwieram oczy, a mój głos
Łamie się od emocji
Światła, oklaski i kurtyna
Odsłania się, na każdym przedstawieniu
Leon: 
Czuję jak muzyka wibruje
Moje ciało zaczyna drżeć
Diego:
Oddycham przy każdej okazji
Niech zaczynie się zabawa
Olivia:
Ziemia, którą czuję przy stąpaniu
Na każdym koncercie, na który idę
Ludzie śpiewają moją piosenkę
Marco&Fran:
Rozpala się ten ogień
Ludmi&Fede:
To wewnętrzne powietrze we wzdychaniu
Jest niczym wiatr w lataniu
Rośnie tak wielkie jak morze
Wszystko to kocham
Wszyscy:
To się nie może skończyć
A ja nie mogę przestać tańczyć
To impreza, której nie można zatrzymać
Chodźmy, niech nie powstrzymują się w skakaniu
Dziś wiem, że możemy dużo więcej
To moment żeby krzyczeć
Marzenia się spełniają
Jorge:
Czuje się siłę w sercu
To nieskończona miłość 
Naty:
Poczuj światło w sobie
Naśladuj mój rytm  
Wszyscy:
To się nie może skończyć
A ja nie mogę przestać śpiewać
To impreza, której nie można zatrzymać
Chodźmy, niech nie powstrzymują się w skakaniu
Dziś wiem, że możemy dużo więcej
To moment żeby krzyczeć
Marzenia się spełniają   
Broduey&Andres:
Chodźmy, niech nie powstrzymują się w skakaniu
Dziś wiem, że możemy dużo...   
Diego:
Mam jasność co do uczuć  
Broduey:
Jest oczywiste co czuję
Chłopaki:
Jesteśmy wietrzną policją
Jesteśmy skrzydłami energii
Podążaj za wewnętrznym instynktem 
Maxi:
I nie bój się miłości
Pokaż, co masz w zanadrzu
A nic ani nikt nie będzie mógł cię zatrzymać
Bądź marzycielem, twórcą, zwycięzcą, myślicielem
Diego:
Żyj bez kłamstw i bez bólu
Tylko miłością  
Maxi&Fede:
O to chodzi w życiu
Chodzi o bycie lepszym
Wszyscy:
Chodźmy, niech nie powstrzymują się w skakaniu
Dziś wiem, że możemy dużo więcej
To moment żeby krzyczeć
Marzenia się spełniają  

- To było wspaniałe! - krzyknął zadowolony Andres. Uśmiechnęliśmy się wszyscy. Nagle Leon dostał sms'a.
- Rodzice zaraz po mnie przyjadą. - powiedział smutny. Wszyscy zaczęli się do niego przytulać.  Gdy podeszłam do niego zobaczyłam jak jego oczy robią się szklane.
- Leon gdyby nie ty to bym nie mogła śpiewać. Zawsze byłeś przy mnie gdy Ciebie potrzebowałam, pocieszałeś mnie i mimo kłótni kochałam Cię, kocham i będę kochać, bo jesteś moim sercem. Będę cierpieć gdy będę się budzić z myślą, że zobaczę Cię, przytulę i pocałuję, a Ciebie nie będzie ze mną. Kocham Cię. - powiedziałam. Chłopak uśmiechnął się do mnie i pocałował. Gdy oderwaliśmy się od siebie przytuliłam się do niego bardzo mocno. Leon pocałował mnie w głowę. Nagle usłyszeliśmy trąbiący samochód. Leon mnie puścił.
- Będę za wami tęsknił, a zwłaszcza za tobą Violu. - wsiadł do pojazdu. Wysłałam mu buziaka. Chłopak pomachał nam, a samochód odjechał. Maxi mnie do siebie przytulił. Odeszliśmy wszyscy. Spojrzałam jeszcze raz w miejsce w którym pocałowaliśmy się ostatni raz.

  

sobota, 10 maja 2014

Rozdział 31/Temporada 2 - Ma klaustrofobię/Zniszczyłaś mu życie.

Następny dzień
Cami
Może i coś czuje do Jorge, ale nie umiem wybrać pomiędzy nim, a Brodueyem. Rozum mówi mi, żebym wybrała Broduey'a, ale serce...........no właśnie serce. Słowa Vilu "Posłuchaj głosu serca". To jest to. Tak naprawdę kochałam Jorge, ale nie chciałam się do tego przyznać przed samą sobą. Broduey to przeszłość. Wyczołgałam się z pod łóżka. Podeszłam do szafy i przygotowałam ubrania do wyjścia. Wyszłam z pokoju, skierowałam się do łazienki. Tam umyłam twarz, zęby i włosy. Wróciłam do pokoju z turbanem na głowie. Ubrałam wcześniej przygotowane ubrania i wróciłam do łazienki wysuszyć włosy. Później zjadłam śniadanie i poszłam do Studia.
- Cami! - usłyszałam czyjś głos. Odwróciłam się i zobaczyłam DJ'a. Zaczęłam iśc. - Cami! - ponownie usłyszałam. Zatrzymałam się. Chłopak podszedł do mnie.
- Czego chcesz? - zapytałam zła.
- Chcę Cię przeprosić. Nie powinienem. Wybaczysz mi? - zapytała. Byłam na niego zła, ale pokiwałam głową na tak. - W ramach przeprosin nakręcimy kolejny filmik razem. - powiedział.
- Mówiłeś, że tamten miał mało wejść.
- To co z tego? - uśmiechnęłam się do niego. DJ wziął do ręki swój tablet i zaczął nagrywać. Nagraliśmy co nie co. Nagle zobaczyłam Jorge. Szepnęłam dla DJ'a, że muszę iść. - Nasza Cami musi iść więc resztę filmiku sam nagram. - powiedział. Odbiegłam od chłopaka i zaczęłam biec w stronę Jorge. Podbiegłam do niego. Chciałam coś powiedzieć, ale Jorge przeszedł obok mnie bez słowa. Posmutniałam trochę.

Leon
Po wybuchu Violki siedzieliśmy już spokojnie. Moja dziewczyna już śpi. Olivia, Ana i Fede także. Marco czuwa nad Fran. Nagle Andres wstał i zaczął robić różne dziwne rzeczy. Chodził na czworaka w przód i w tył. Wydawał także dziwne odgłosy. 
- Co mu jest? - zapytał Marco 
- Ma klaustrofobię, a ta jaskinia jest dosyć mała. - odpowiedziałem mu. Wstałem i spróbowałem uspokoić Andresa, jednak nic to nie dawało.

Maxi
- Ludmiła Ferro. - podszedłem do blondynki. 
- Czego chcesz? - zapytała zamykając szafkę.
- Zniszczyłaś mu życie. - powiedziałem
- Niby komu? - udawała głupią.
- Diego! Specjalnie zostawiłaś kopertę z danymi! Jeszcze niedawno pytałaś się mnie i Naty gdzie jest ta koperta! Zniszczyłaś mu życie dowodząc, że to Gregorio jest jego biologicznym ojcem! - krzyknąłem
- Mówiłam, że będziecie cierpieć!
- Gdzie jest dziewczyna w której się zakochałem?
- Już dawno znikła! Zakochała się w niewłaściwym chłopaku! - krzyknęła. Odeszła odpychając mnie.

Ludmi
Nie no już nie wytrzymam! Maxi tylko chodzi i mi wypomina. Odeszłam od niego odpychając go. Gdy już nikt mnie nie mógł zobaczyć rozpłakałam się. Usiadłam na ławce. Mam dość. Gdy jestem dobra jest źle, gdy jestem zła też jest źle. Postanowiłam wskoczyć do wody, bo nie umiem pływać. Gdy już wpadałam ktoś złapał mnie w pasie i wpadliśmy razem. Ten ktoś pomógł mi wypłynąć na powierzchnię. 
- Nie rób tego! - krzyknął. Spojrzałam na tą osobę i zobaczyłam Diego. 
- Co tu robisz? - zapytałam.
- Ratuję Cię.
- Po co? Nienawidzisz mnie. - powiedziałam
- Kocham Cię jak nikogo innego! Jesteś dla mnie najważniejsza i nawet gdy zepsułaś mi życie będę Cię kochać i chcę być z tobą! - powiedział. Uśmiechnęłam się do niego. Diego zbliżył się do mnie i się pocałowaliśmy.
- Przepraszam. - powiedziałam. Diego pomógł mi wyjść z wody. Siedzieliśmy tak razem z godzinę. Zaczęłam się trząść. Diego zdjął z siebie koszulę. Jedyną jaką miał i mnie okrył. - Teraz Ci będzie zimno - powiedziałam.
- Ja nie marznę. - powiedział i przytulił mnie do siebie. 

Fede
Siedzieliśmy tu już chyba ze dwa dni. Francesca coraz bardziej marzła. Nagle w naszej jaskini pojawiło się światło, usłyszeliśmy szczek psa. W tedy gdzie jest wejść trochę śniegu znikło, a pojawili się górscy ratownicy. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Jeden z ratowników wziął Francescę. Po chwili jak już wszyscy wyszli przyleciał helikopter i zabrał nas wszystkich. Zabrali nas na badania. Mieliśmy zostać pięć dni jeszcze w Peru. Przez trzy dni Fran dochodziła do siebie, a gdy się obudziła Marco posiadał się z radości. Zostały nam dwa dni. Zabrałem Olivię na spacer. 

Viola
Leon opowiedział mi jak Andres dostał atak i zaczął wyprawiać różne dziwne rzeczy. Leon zaczął iść w moją stronę. Usiadł obok na ławce.
- Chcesz? - zapytała i pokazał butelkę z wodą. Wzięłam ją od niego. 
- Tak się cieszę, że znów mogę zobaczyć jak świeci słońce, jak rosną kwiaty i mogę zaśpiewać. - powiedziałam. Leon uśmiechnął się do mnie i zaczął śpiewać refren Podemos. Dołączyłam się do niego. Gdy skończyliśmy wtuliłam się w jego tors.

dwa dni później

Wróciliśmy do Buenos Aires. Gdy podjechaliśmy pod Studio On Beat. Stali już tam nasi rodzice. Wyszliśmy z autokaru. Nasi rodzice rzucili się na nas i zaczęli obściskiwać i całować. Widzę, że musieli strasznie się denerwować, gdy dowiedzieli się, że zaginęliśmy w górach. Tata z Angie zabrali mnie, Oli i Fede do domu. Zebraliśmy się prawie wszyscy w salonie. Tata razem z Angie usiedli na przeciwko nas. 
- Musimy porozmawiać. - zaczął tato. - Violetta nie możesz już chodzić do Studia - powiedziała w prost.
- Co? Nie możecie! - krzyknęliśmy we trójkę
- Ty Olivia i Fede także. - powiedziała Angie
- Nie możecie mi tego zabronić! - krzyknął Fede
- Dopóki jesteś pod naszym dachem robisz to co Ci każemy! - krzyknął tata. Cała nasza trójka poszła do mojego pokoju. Jak to nie możemy chodzić do Studia? Zadzwoniliśmy do wszystkich co byli z nami w Peru i każdy nie może chodzić do Studia. Marco jeszcze został nagrodzony przez Lucę za to, że ogrzewał Fran. Gdy Fede i Olivia wrócili do swoich pokoi zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran. "Leon". Uśmiechnęłam się do siebie. Odebrałam.

rozmowa Leonetty

L: Viola możemy się spotkać na naszej ławce?
V: Jasne. O której?
L: O 15.
V: Dobrze.

Leon rozłączył się. Wzięłam prysznic. Powiedziałam dla taty, że idę. Na początku nie chciał mnie puścić, ale przyszła Angie i tata się zgodził. Czekałam chwilę na Leona. Przyszedł ze smutną miną.
- Co się stało? - zapytałam. Leon spojrzał na mnie swoimi smutnymi zielonymi oczami.
- Ja wyjeżdżam. - powiedział. Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
- Aale jak to? - zapytałam. 
- Moi rodzice tak zadecydowali. - powiedział.
- Kiedy?
- Jutro. - przytuliłam się do niego. Nie chciałam go puścić. Nie teraz. Kocham go jak nikogo innego. Nie chcę, żeby mnie teraz opuszczał.

Wiem, że krótki. Oby się wam spodobał. <33                     

środa, 7 maja 2014

Rozdział 30/Temporada 2 - Francesca umarła./ Poczułem do Ciebie coś wyjątkowego.

Marco
Minęły już dobre cztery godziny odkąd tu siedzimy. Wszyscy się trzęsą, a najbardziej Francessca. Nie wytrzymałem. Na czworaka podszedłem do niej i mocno do siebie przytuliłem. Zbyt bardzo ją kocham, żeby się na nią gniewać. 
- Kocham Cię. - wyszeptałem jej do ucha i jeszcze bardziej ją przytuliłem. Ana wstała i wyjęła coś z plecaka. Powoli podeszła do mnie i Fran. Przykryła moją dziewczynę kocem.
- Ten koc jest ogrzewany. - powiedziała. Wszyscy przysunęli się do nas. No teraz Fran na pewno nie zmarznie. 

Ludmi
Cieszę się ze swojej przemiany w złą. Mam władzę nad wszystkimi. Podeszłam do Naty, aby trochę ją postraszyć. Powiedziałam jej, że Maxi się ze mną spotkał i się całowaliśmy gdy nagle podszedł Maxi.
- Ludmiła przestań! - krzyknął - Nie mogę uwierzyć, że mogłem zakochać się w takiej osobie jak ty! W dziewczynie bez serca, która nie myśli o innych tylko o sobie! Ludmiła zrozum, że nikt nie jest lepszy od Ciebie! Nikt nie jest idealny i ty też! Myślisz tylko o sobie. Sprawisz sobie przyjemność, ale nie wiesz, że inni przez to cierpią! I wcale się z tobą nie spotkałem! Nie chcę Cię nigdy widzieć przy Naty! Rozumiesz? Ona nie będzie przez Ciebie cierpieć, bo Ci się tak chce! Jesteś okropna! Nie zbliżaj się ani do mnie ani do niej! - zabolało to trochę, ale muszę być silna. Wszyscy się zebrali wokół nas.
- Jeszcze tego pożałujesz! Zobaczysz! - przecisnęłam się przez wszystkich i wyszłam.

Naty
- Nic Ci nie jest? - zapytał Maxi i podszedł do mnie
- Nie. I dziękuje, że mnie obroniłeś.
- Bycie twoim rycerzem sprawia mi przyjemność, moja księżniczko. - powiedział. Zaśmialiśmy się. 
Maxi zbliżył się do mnie i mnie pocałował. 
- Muszę Ci coś pokazać. - powiedział. Uśmiechnęłam się. Złapał mnie za rękę i poszliśmy w miejsce gdzie Maxi spotkał się z Leną. - Tak więc właśnie w tym miejscu pierwszy raz się pocałowaliśmy i zgodziłaś się być moją dziewczyną. Pomimo rozstań postanowiłem na ten dzień przygotować piknik. - powiedział i przesunął się w prawą stronę. Na trawie leżał koc w czerwoną kratkę. W małym wazonie była czerwona róża i duży kosz z jedzeniem, a o niego oparta gitara. Podeszliśmy do koca i usiedliśmy. 
- Dziękuje. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Sprawianie Ci przyjemność jest dla mnie bardzo ważne. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Maxi wziął gitarę. - A oto piosenka, którą Ci kiedyś napisałem. -  zaczął grać na gitarze i śpiewać. Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił.

Cami
Podeszłam do DJ'a.
- Hej. - powiedziałam
- Cześć.
- Może nagramy kolejne video na twojego bloga? - zapytałam
- No właśnie. Nie będziemy już razem nagrywać video. 
- Czemu?
- Bo to ostatnie miało strasznie mało wejść, a zależy mi na tym. - powiedział i odszedł. Wściekła odeszłam i weszłam do schowka. Tu potrafię myśleć. Nagle do niego wszedł DJ.
- Co tu robisz? - zapytałam
- A ty?
- Pierwsza zadałam pytanie.
- Przyszedłem po ścierkę, żeby zetrzeć kurze z instrumentów. A ty co tu robisz?
- Myślę.
- W schowku? - zapytał i się zaśmiał
- A co przeszkadza?
- Nie.
- No to się nie odzywaj. - chciałam otworzyć drzwi, ale się zatrzasnęły. - Extra! - krzyknęłam zła i kopnęłam drzwi. DJ się zaśmiał. Podeszłam do jednej półki, gdy nagle spadło na mnie czerwone wiadro. DJ ponownie się zaśmiał.
- Cicho bądź! - krzyknęłam.
- Okej. - odpowiedział. Stała tak przez dłuższy czas. Nagle drzwi się otworzyły.
- DJ jesteś! - usłyszałam głos Beto. - Iii jakaś dziewczyna. - dodał.
- To ja Cami. - powiedziałam i zdjęłam wiadro z głowy.
- Cami! - uśmiechnął się nauczyciel. Odstawiłam wiadro i wyszłam ze schowka. Jestem zła na DJ'a. 


Diego
Wszedłem do sali Angie i stanąłem na czymś. Spojrzałem w dół. Na podłodze leżała jakaś koperta.Wziąłem ją do ręki i spojrzałem czy nikt nie idzie. Powoli ją otworzyłem. Zacząłem czytać. To jest niemożliwe! Schowałem kopertę do spodni i wyszedłem z sali. Wyjąłem swój telefon. Wybrałem numer do Maxi'ego. Po dwóch sygnałach odebrał.

rozmowa:
M: Halo?
D: Maxi możesz przyjść do mnie do domu?
M: Teraz?
D: Tak. Muszę Ci coś powiedzieć.
M: A nie możesz przez telefon?
D: No nie do końca.
M: Okej. Już idę

Maxi
Dobrze, że akurat skończyłem randkę z Naty. Zebrałem wszystko i poszedłem do domu Diego. Gdy już byłem pod jego drzwiami zapukałem. Otworzył mi Diego i wpuścił. 
- To co chcesz? - zapytałem.
- Wszedłem do sali Angie, a tam znalazłem kopertę.
- I co z tego?
- Dowiedziałem się, że........że
- Że co?
- Że mój i Marco ojciec nie jest biologicznym.
- A kto jest?
- Greg.......Gregorio. - powiedział to ciszej.
- Co? - krzyknąłem na cały dom.
- Moja mama mnie oszukała. Wyszła za innego faceta.
- Czyli, że Gregorio jest twoim ojcem, a ten facet nie.
- Tak.
- O matulu. Dzwoniłeś do Marco?
- Jeszcze nie. - Diego wyjął swój telefon i zadzwonił do swojego brata. - Jest poza zasięgiem. - powiedział.
- To może ja zadzwonię do Fran. - powiedziałem i wyciągnąłem swój telefon. Wybrałem numer do Fran. - Też jest poza zasięgiem.
- Zadzwonię do Antonio.  - Diego pstryknął palcami i wybrał numer do Antonio.

rozmowa
D: Halo Antonio?
A: Słucham?
D: Wiesz gdzie jest Marco? Bo jego telefon jest poza zasięgiem.
A:(wzdycha) Wszyscy Ci co pojechali do Peru zaginęli w górach.
D: Co?
A: GOPR(górskie ochotnicze pogotowie ratunkowe) już ich szuka. Bądź spokojny.
D: Spróbuje.

Diego rozłączył się. 
- Oni zaginęli.
- Co? - krzyknąłem. - A GOPR ich szuka?
- Tak. 
- Zadzwonię po Cami, Naty, Broduey'a i Jorge.. - powiedziałem i zadzwoniłem do każdego po kolei. 

Olivia
Siedzieliśmy tu chyba z 8 godzin. Powoli zaczynamy tracić sił. Fran zaczęła już zamykać oczy.
- Nie opuszczaj nas. - powiedział zapłakany Marco. Przysunęliśmy się do niego i Francescki.
- Kocham was. - powiedziała i zamknęła oczy. Marco pocałował ją ostatni raz. Wszyscy zaczęliśmy płakać.
- Nie! - krzyknęłam wstając. Federico szybko przysunął się do mnie i przytulił. Wtuliłam się w niego. Nie możemy pozwolić, aby dla Fran coś się stało. 
- Co się stało? - zapytał mnie mój chłopak.
- Śniło mi się, że Francesca umarła.
- Nie wydarzy się to nigdy. - powiedział Fede i znów mnie przytulił. 

Jorge
- Cami możemy porozmawiać?
- Czy ty nie masz nic do roboty? Tylko się pytać czy możemy porozmawiać. 
- Błagam Cię Cami! Kocham Cię. Od tego pocałunku w kinie poczułem do Ciebie coś wyjątkowego.
- Trudno! - krzyknęła i odeszła. Spojrzałem na nią i wyszedłem z domu Diego i Marco. Przechodząc obok śmietnika kopnąłem go. Zakochałem się w Olivii, ma chłopaka, nie podobam się jej. Zakochałem się w Cami, ma chłopaka, nienawidzi mnie, nie podobam się jej. Mam po prostu pecha do miłości!

Viola
Francessca jest osłabiona. A co będzie jeśli sen Olivii się spełni? Nie będę miała najlepszej przyjaciółki. Usłyszałam jak Andres z Fede sobie żartują.
- Mam dość! - wstałam i krzyknęłam - Możecie przestać opowiadać już sobie kawały? Fran prawie umiera, a wam cały czas dopisuje dobry humor! - wykrzyczałam wszystko co leżało mi na sercu. Leon wstał ze swojego miejsca.
- Violuś spokojnie. Nie mamy nic do roboty. Niech sobie żartują, a ty usiądziesz obok mnie. - powiedział.
- Dobrze. - odpowiedziałam. Złapał mnie za rękę i usiedliśmy ponownie na zimnym śniegu. 

Naty
- Już teraz rozumiem czemu się spotkałeś z Leną. - powiedziałam do Maxi'ego gdy opowiedział mi to.
- Ona mi tylko pomogła przez pikniku. - powiedział i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech.
Nagle za Maxim pojawiła się Ludmiła. 
- Cześć kochaniutki. - powiedziała. Maxi spojrzał na nią skwaszoną miną. - Gdzie zabrałeś moją kopertę z torebki? - zapytała
- Jaką.......aaa tą gdzie jest napisane, że Gregorio jest ojcem Diego i Marco?
- Yhhh
- Nie dotarło do Ciebie to co powiedziałem? - zapytał. - Miałaś się od nas odczepić.
- Kochaniutki Ludmi nigdy nie odczepia się.
- To będzie musiała. Jesteś najgorszą dziewczyną jaką poznałem. Myślałem, że się zmieniłaś, ale ty dalej jesteś tą samą żmiją! - powiedział, złapał mnie za rękę i odeszliśmy.

Na tym kończymy rozdział 30. Mamy trochę Naxi, Maxi wygarnął wszystko dla Ludmi, dla Olivii się śni, że Fran umiera, a Diego dowiaduje się, że Gregorio to jego biologiczny ojciec. Miłego czytania.

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 29/Temporada 2 - Zabiorę Cię do Skate Parku.

Maxi
Gdy połowa moich przyjaciół pojechała na wycieczkę w góry wróciłem do domu. Strasznie się nudziłem więc postanowiłem pojeździć sobie na desce. Czasami nie umiem uwierzyć w to, że jestem dobry na desce i BMX'ie, ale jeszcze w śpiewaniu i tańczeniu. Pomyślałem, że nie będę sam więc zabiorę Naty do Skate Parku. Wziąłem deskę i zbiegłem na dół.
- Idę! - krzyknąłem. Miałem już wyjść. Gdy mama mnie zatrzymała.
- Uważaj na siebie, bo drugi raz już nie będę Ci pomagać.
- Dobrze. - pocałowałem mamę w policzek i wybiegłem z domu. Zacząłem jechać uliczkami Buenos Aires, gdy postanowiłem jechać na skróty.  Najgorsze jest to, że jechałem sobie i nagle zobaczyłem, że jadę prosto w stoliki. Nie miałem jak skręcić więc podjąłem się ryzyka.
 Udało się! Zrobiłem to. Nogi całe. Jednak nie pomyślałem o jednym. Za jednego drzewa wychylił się jakiś mężczyzna. Paparazzi. Zacząłem szybciej jechać. Gdy byłem już blisko domu Naty przeskoczyłem jej płot. Podbiegłem do drzwi i zapukałem. Gdy zaczęły się już otwierać wtargnąłem do domu mojej dziewczyny.
- Przepraszam. - powiedziałem do jej mamy. - Ale paparazzi mnie goniło.
- Dobrze Maxi. Nic się nie stało. - uśmiechnęła się szeroko. - Natalio! Maxi do Ciebie. - krzyknęła.
- Niech wejdzie na górę! - poszedłem do pokoju Naty tak jak powiedziała.
- Cześć. - powiedziałem. Naty mnie przytuliła.
- Czy to jest deska? - zapytała
- Tak.
- Od kiedy na niej jeździsz?
- Od 7 lat.
- Aha. Co po robimy?
- Zabiorę Cię do Skate Parku. - odpowiedziałem
- To wspaniale. - odpowiedziała.

Marco
Z samego rana zjedliśmy śniadanie i musieliśmy spakować się w góry. Tęsknie za Fran, ale o każdą dziewczynę jest zazdrosna. Violetta dużo razy mi mówiła, że jest wybuchowa no, ale bez przesady! Gdy wszyscy się spakowali wyszliśmy z Hotelu razem z przewodnikiem. Na początku jechaliśmy mały busem, a potem na górę piechotą. Kto by pomyślał, że tam na dole jest z 28 stopni, a na górze -6. Szliśmy sobie spokojnie gdy nagle.........

Naty
W Skate Parku było wspaniale. Maxi tak fajnie jeździł. Potem zabrał mnie na lody. Były pyszne! Na koniec byliśmy jeszcze w parku, a tam paparazzi zaatakowało Maxi'ego. Zadawali mu różne pytania.
- Odpowiem tylko na jedno! - krzyknął. Po chwili wskazał jednego z mężczyzn.
- Kim jest dla Ciebie ta dziewczyna? - zapytał wskazując na mnie
- Ona jest moją dziewczyną. Chodzimy już długi czas. - odpowiedział. - Na więcej pytań nie odpowiem. - złapał mnie za rękę i odeszliśmy od paparazzi. Szliśmy trzymając się za ręce. Nagle podbiegło do nas 3 chłopców.
- Możemy autograf? - zapytali równocześnie
- No pewnie. - odpowiedział mój chłopak. Zrobił trzy szybkie ruchy na każdej kartce. Chłopcy odbiegli, a my poszliśmy do mnie do domu. - Pa. - powiedział Maxi i mnie pocałował.
- Pa. - odpowiedziałam, a on odszedł.

Cami
Wyszłam ze Studia, gdy nagle zobaczyłam DJ'a.  Podeszłam do niego.
- DJ co ty tu robisz? - zapytałam.
- Będę pomocnikiem Beto. - odpowiedział. Zdziwiłam się.
- A co z Tomasem?
- Widzisz. Przyszedł i powiedział, że nie będzie pracował dla takiego głupiego i roztrzepanego nauczyciela. Wyszedł, a biedny Beto się popłakał więc ja się zgłosiłem na pomocnika.
- Tomas nigdy się tak nie zachowywał. - powiedziałam. Usiadłam obok DJ'a na ławce. Porozmawialiśmy trochę. Jak my się dawno nie widzieliśmy. DJ zrobił kolejne nagranie na swój blog w którym uczestniczyłam. Jak nagraliśmy wideo Beto go zawołał, aby mu pomógł. DJ'a pożegnał się ze mną i odszedł. Zobaczyłam Jorge więc uciekłam. Podoba mi się, ale jestem z Brodueyem, którego kocham. Na dodatek całowałam się z Jorge w kinie. Czemu ja się na to zgodziłam?

Leon
Zobaczyliśmy śnieg, który zaczął spadać w naszą stronę. Lawina! Schowaliśmy się w jakiejś małej jaskini. Naszego przewodnika nie było w jaskini. Trochę wystraszeni próbowaliśmy wykopać dziurę w śniegu, ale on jest za twardy. Bezradni usiedliśmy na zimnym śniegu. Czasami krzyczeliśmy, ale nikt nas by nie usłyszał. Siedzieliśmy tak i nic nie robiliśmy. Było nam strasznie zimno, a najbardziej Francessce.

Naty
Usłyszałam rozmowę Leny. Chyba z jakimś chłopakiem. Na koniec usłyszałam imię mojego chłopaka. O co chodzi? Wróciłam do swojego pokoju. Po co by Lena miała rozmawiać z Maxim?
- Wychodzę! - usłyszałam krzyk mojej siostry. Postanowiłam ją śledzić. Zadzwoniłam jeszcze po Cami. Idąc za Leną doszłyśmy do parku. Czekała na kogoś. Po chwili przyszedł......Maxi. Przywitał się z nią. Zaczęli o czymś rozmawiać przez dłuższy czas. Na koniec mój chłopak pocałował moją siostrę w policzek i odszedł. Chciało mi się, aż płakać. Maxi spotyka się z Leną? Spytałam siebie w myślach.
- O co tu chodzi? - zapytała Cami
- Też się zastanawiam. - odpowiedziałam jej. Później trochę porozmawiałyśmy.

A oto rozdział 29. Szybko go napisałam. Tak więc lawina zaatakowała naszych bohaterów, Naty jest zazdrosna o Maxi'ego, a Cami spotyka DJ'a i przyznaję się sama sobie, że podoba jej się Jorge. Nie mogę uwierzyć, że to już 29 rozdział. Pa.


sobota, 3 maja 2014

Rozdział 28/Temporada 2 - Macie cztery godziny na spakowanie się.

Olivia
Położyłam się spać, gdy nagle z pokoju Fede zaczęła grać bardzo głośna muzyka. Wstałam szybko i weszłam po schodach do pokoju Federico.
- Ścisz to pudło! - krzyknęłam.
- Nie mogę zacięło się! - próbował wyłączyć radio. Zdenerwowałam się. Wszyscy mieszkańcy domu weszli na górę. Wzięłam radio od mojego chłopaka i rzuciłam nim o podłogę. Radio rozpadło się na kilka kawałków.
- Więcej go nie włączaj.
- Nigdy go już nie włączę, bo go rozwaliłaś! - krzyknął. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do swojego pokoju tak jak reszta.

Następny dzień

Viola

 Miałam wejść do sali Beto gdy nagle zobaczyłam Leona i Olivię. O czymś rozmawiali. Podeszłam bliżej.
- To jak zrobisz to dla mnie? - zapytał mój chłopak
- Tak. Będzie za dwa tygodnie
- Okej dzięki.
- A gdzie to ma być? - Leon szepnął coś do ucha Olivii.
- Ile mam Ci zapłacić? - zapytał i zaczął wyjmować portfel z kieszeni spodni.
- Nic.
- Naprawdę?
- Naprawdę. - zdziwiło mnie to. Olivia zaczęła iść w stronę drzwi. Szybko uciekłam.

Trochę później
Fran
Siedzieliśmy wszyscy i oglądaliśmy gazetkę, aż wpadliśmy na stronę ze zdjęciem Maxi'ego. Zaczęłam czytać na głos. Wow nie wiedziałam, że jak weźmie udział w dwóch konkursach to będzie już znany.
- Gratulujemy Ci sławy. - powiedział Andres do Maxi'ego.
- Nie jestem sławny tylko znany. - odpowiedział Ponte. Zadzwonił dzwonek więc poszliśmy wszyscy do auli. Tam musieliśmy zatańczyć dla You-Mixu. Widzowie mieli tylko godzinę na zdecydowanie kto wygra i pojedzie w góry. Czekaliśmy z niecierpliwością, aż w końcu nadszedł czas, aby ogłosić, kto jedzie.
- Tak więc czwarte miejsce zajęli Olivia Harris i Federico Tavelli, trzecie Marco Dominguez i Ana Martinez, drugie Andres Calixto i Francessca Resto, a pierwsze Leon Verdas i Violetta Castillo. - powiedział Marroti. Strasznie się ucieszyłam, że jestem na drugim miejscu. - Wszystkich tych co wymieniłem jadą na wycieczkę w góry! Macie cztery godziny na spakowanie się. - poszliśmy do swoich domów. Zaczęłam się pakować. Jeju jak ja się cieszę.

Leon
Wspaniale, że jedziemy w góry. Nie mogę się doczekać. Gdy się spakowałem poszedłem z walizką pod Studio. Tam stał już mały autokar. W autokarze był już Marco i Ana oraz Andres. Usiadłem na wolne miejsce. Trochę porozmawiałem z Andresem, gdy przyszła Viola, Olivia i Fede. Później doszła reszta. Pojechaliśmy w góry. Zajęło nam to bardzo dużo. Mieliśmyjeden duży pokój. Wszyscy się w nim zmieściliśmy.


Violetta
Ale tu(Peru) pięknie. Nie moge uwierzyć, że będę tu przez dwa tygodnie. Na jutro mamy wycieczkę. Ale się cieszę! Rozpakowaliśmy się. Fajnie, że mam pokój z dziewczynami. Pojutrze będziemy występowac więc jutro po wycieczce będziemy ćwiczyć.

Koniec! Jak widać połowa naszych bohaterów jest w Peru w górach, a reszta została w Buenos Aires. Maxi jest znany. Jak wam się podoba?