środa, 7 maja 2014

Rozdział 30/Temporada 2 - Francesca umarła./ Poczułem do Ciebie coś wyjątkowego.

Marco
Minęły już dobre cztery godziny odkąd tu siedzimy. Wszyscy się trzęsą, a najbardziej Francessca. Nie wytrzymałem. Na czworaka podszedłem do niej i mocno do siebie przytuliłem. Zbyt bardzo ją kocham, żeby się na nią gniewać. 
- Kocham Cię. - wyszeptałem jej do ucha i jeszcze bardziej ją przytuliłem. Ana wstała i wyjęła coś z plecaka. Powoli podeszła do mnie i Fran. Przykryła moją dziewczynę kocem.
- Ten koc jest ogrzewany. - powiedziała. Wszyscy przysunęli się do nas. No teraz Fran na pewno nie zmarznie. 

Ludmi
Cieszę się ze swojej przemiany w złą. Mam władzę nad wszystkimi. Podeszłam do Naty, aby trochę ją postraszyć. Powiedziałam jej, że Maxi się ze mną spotkał i się całowaliśmy gdy nagle podszedł Maxi.
- Ludmiła przestań! - krzyknął - Nie mogę uwierzyć, że mogłem zakochać się w takiej osobie jak ty! W dziewczynie bez serca, która nie myśli o innych tylko o sobie! Ludmiła zrozum, że nikt nie jest lepszy od Ciebie! Nikt nie jest idealny i ty też! Myślisz tylko o sobie. Sprawisz sobie przyjemność, ale nie wiesz, że inni przez to cierpią! I wcale się z tobą nie spotkałem! Nie chcę Cię nigdy widzieć przy Naty! Rozumiesz? Ona nie będzie przez Ciebie cierpieć, bo Ci się tak chce! Jesteś okropna! Nie zbliżaj się ani do mnie ani do niej! - zabolało to trochę, ale muszę być silna. Wszyscy się zebrali wokół nas.
- Jeszcze tego pożałujesz! Zobaczysz! - przecisnęłam się przez wszystkich i wyszłam.

Naty
- Nic Ci nie jest? - zapytał Maxi i podszedł do mnie
- Nie. I dziękuje, że mnie obroniłeś.
- Bycie twoim rycerzem sprawia mi przyjemność, moja księżniczko. - powiedział. Zaśmialiśmy się. 
Maxi zbliżył się do mnie i mnie pocałował. 
- Muszę Ci coś pokazać. - powiedział. Uśmiechnęłam się. Złapał mnie za rękę i poszliśmy w miejsce gdzie Maxi spotkał się z Leną. - Tak więc właśnie w tym miejscu pierwszy raz się pocałowaliśmy i zgodziłaś się być moją dziewczyną. Pomimo rozstań postanowiłem na ten dzień przygotować piknik. - powiedział i przesunął się w prawą stronę. Na trawie leżał koc w czerwoną kratkę. W małym wazonie była czerwona róża i duży kosz z jedzeniem, a o niego oparta gitara. Podeszliśmy do koca i usiedliśmy. 
- Dziękuje. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Sprawianie Ci przyjemność jest dla mnie bardzo ważne. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Maxi wziął gitarę. - A oto piosenka, którą Ci kiedyś napisałem. -  zaczął grać na gitarze i śpiewać. Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił.

Cami
Podeszłam do DJ'a.
- Hej. - powiedziałam
- Cześć.
- Może nagramy kolejne video na twojego bloga? - zapytałam
- No właśnie. Nie będziemy już razem nagrywać video. 
- Czemu?
- Bo to ostatnie miało strasznie mało wejść, a zależy mi na tym. - powiedział i odszedł. Wściekła odeszłam i weszłam do schowka. Tu potrafię myśleć. Nagle do niego wszedł DJ.
- Co tu robisz? - zapytałam
- A ty?
- Pierwsza zadałam pytanie.
- Przyszedłem po ścierkę, żeby zetrzeć kurze z instrumentów. A ty co tu robisz?
- Myślę.
- W schowku? - zapytał i się zaśmiał
- A co przeszkadza?
- Nie.
- No to się nie odzywaj. - chciałam otworzyć drzwi, ale się zatrzasnęły. - Extra! - krzyknęłam zła i kopnęłam drzwi. DJ się zaśmiał. Podeszłam do jednej półki, gdy nagle spadło na mnie czerwone wiadro. DJ ponownie się zaśmiał.
- Cicho bądź! - krzyknęłam.
- Okej. - odpowiedział. Stała tak przez dłuższy czas. Nagle drzwi się otworzyły.
- DJ jesteś! - usłyszałam głos Beto. - Iii jakaś dziewczyna. - dodał.
- To ja Cami. - powiedziałam i zdjęłam wiadro z głowy.
- Cami! - uśmiechnął się nauczyciel. Odstawiłam wiadro i wyszłam ze schowka. Jestem zła na DJ'a. 


Diego
Wszedłem do sali Angie i stanąłem na czymś. Spojrzałem w dół. Na podłodze leżała jakaś koperta.Wziąłem ją do ręki i spojrzałem czy nikt nie idzie. Powoli ją otworzyłem. Zacząłem czytać. To jest niemożliwe! Schowałem kopertę do spodni i wyszedłem z sali. Wyjąłem swój telefon. Wybrałem numer do Maxi'ego. Po dwóch sygnałach odebrał.

rozmowa:
M: Halo?
D: Maxi możesz przyjść do mnie do domu?
M: Teraz?
D: Tak. Muszę Ci coś powiedzieć.
M: A nie możesz przez telefon?
D: No nie do końca.
M: Okej. Już idę

Maxi
Dobrze, że akurat skończyłem randkę z Naty. Zebrałem wszystko i poszedłem do domu Diego. Gdy już byłem pod jego drzwiami zapukałem. Otworzył mi Diego i wpuścił. 
- To co chcesz? - zapytałem.
- Wszedłem do sali Angie, a tam znalazłem kopertę.
- I co z tego?
- Dowiedziałem się, że........że
- Że co?
- Że mój i Marco ojciec nie jest biologicznym.
- A kto jest?
- Greg.......Gregorio. - powiedział to ciszej.
- Co? - krzyknąłem na cały dom.
- Moja mama mnie oszukała. Wyszła za innego faceta.
- Czyli, że Gregorio jest twoim ojcem, a ten facet nie.
- Tak.
- O matulu. Dzwoniłeś do Marco?
- Jeszcze nie. - Diego wyjął swój telefon i zadzwonił do swojego brata. - Jest poza zasięgiem. - powiedział.
- To może ja zadzwonię do Fran. - powiedziałem i wyciągnąłem swój telefon. Wybrałem numer do Fran. - Też jest poza zasięgiem.
- Zadzwonię do Antonio.  - Diego pstryknął palcami i wybrał numer do Antonio.

rozmowa
D: Halo Antonio?
A: Słucham?
D: Wiesz gdzie jest Marco? Bo jego telefon jest poza zasięgiem.
A:(wzdycha) Wszyscy Ci co pojechali do Peru zaginęli w górach.
D: Co?
A: GOPR(górskie ochotnicze pogotowie ratunkowe) już ich szuka. Bądź spokojny.
D: Spróbuje.

Diego rozłączył się. 
- Oni zaginęli.
- Co? - krzyknąłem. - A GOPR ich szuka?
- Tak. 
- Zadzwonię po Cami, Naty, Broduey'a i Jorge.. - powiedziałem i zadzwoniłem do każdego po kolei. 

Olivia
Siedzieliśmy tu chyba z 8 godzin. Powoli zaczynamy tracić sił. Fran zaczęła już zamykać oczy.
- Nie opuszczaj nas. - powiedział zapłakany Marco. Przysunęliśmy się do niego i Francescki.
- Kocham was. - powiedziała i zamknęła oczy. Marco pocałował ją ostatni raz. Wszyscy zaczęliśmy płakać.
- Nie! - krzyknęłam wstając. Federico szybko przysunął się do mnie i przytulił. Wtuliłam się w niego. Nie możemy pozwolić, aby dla Fran coś się stało. 
- Co się stało? - zapytał mnie mój chłopak.
- Śniło mi się, że Francesca umarła.
- Nie wydarzy się to nigdy. - powiedział Fede i znów mnie przytulił. 

Jorge
- Cami możemy porozmawiać?
- Czy ty nie masz nic do roboty? Tylko się pytać czy możemy porozmawiać. 
- Błagam Cię Cami! Kocham Cię. Od tego pocałunku w kinie poczułem do Ciebie coś wyjątkowego.
- Trudno! - krzyknęła i odeszła. Spojrzałem na nią i wyszedłem z domu Diego i Marco. Przechodząc obok śmietnika kopnąłem go. Zakochałem się w Olivii, ma chłopaka, nie podobam się jej. Zakochałem się w Cami, ma chłopaka, nienawidzi mnie, nie podobam się jej. Mam po prostu pecha do miłości!

Viola
Francessca jest osłabiona. A co będzie jeśli sen Olivii się spełni? Nie będę miała najlepszej przyjaciółki. Usłyszałam jak Andres z Fede sobie żartują.
- Mam dość! - wstałam i krzyknęłam - Możecie przestać opowiadać już sobie kawały? Fran prawie umiera, a wam cały czas dopisuje dobry humor! - wykrzyczałam wszystko co leżało mi na sercu. Leon wstał ze swojego miejsca.
- Violuś spokojnie. Nie mamy nic do roboty. Niech sobie żartują, a ty usiądziesz obok mnie. - powiedział.
- Dobrze. - odpowiedziałam. Złapał mnie za rękę i usiedliśmy ponownie na zimnym śniegu. 

Naty
- Już teraz rozumiem czemu się spotkałeś z Leną. - powiedziałam do Maxi'ego gdy opowiedział mi to.
- Ona mi tylko pomogła przez pikniku. - powiedział i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech.
Nagle za Maxim pojawiła się Ludmiła. 
- Cześć kochaniutki. - powiedziała. Maxi spojrzał na nią skwaszoną miną. - Gdzie zabrałeś moją kopertę z torebki? - zapytała
- Jaką.......aaa tą gdzie jest napisane, że Gregorio jest ojcem Diego i Marco?
- Yhhh
- Nie dotarło do Ciebie to co powiedziałem? - zapytał. - Miałaś się od nas odczepić.
- Kochaniutki Ludmi nigdy nie odczepia się.
- To będzie musiała. Jesteś najgorszą dziewczyną jaką poznałem. Myślałem, że się zmieniłaś, ale ty dalej jesteś tą samą żmiją! - powiedział, złapał mnie za rękę i odeszliśmy.

Na tym kończymy rozdział 30. Mamy trochę Naxi, Maxi wygarnął wszystko dla Ludmi, dla Olivii się śni, że Fran umiera, a Diego dowiaduje się, że Gregorio to jego biologiczny ojciec. Miłego czytania.

4 komentarze:

  1. hola więc dziś strasznie krótko , bo nie mam czasu :'(
    Więc więc piękny cudowny ....
    Naxi <3333333333333333333333]
    czekam na next :D :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech Fran nie umiera ! Nie przeżyje tego :/
    Ludmi nadal jest sobą :)
    Maxi jaki superman <3
    Rozdział booooski :D
    Naxi Naxi Naxi <3 <3 <3 <3
    czekam na kolejny :*

    Panna Martin

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny
    Moje kochane naxi <333
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne!
    Lecę dalej <3333
    http://amigosnosiempresonsoloamigos-naxi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń