sobota, 10 maja 2014

Rozdział 31/Temporada 2 - Ma klaustrofobię/Zniszczyłaś mu życie.

Następny dzień
Cami
Może i coś czuje do Jorge, ale nie umiem wybrać pomiędzy nim, a Brodueyem. Rozum mówi mi, żebym wybrała Broduey'a, ale serce...........no właśnie serce. Słowa Vilu "Posłuchaj głosu serca". To jest to. Tak naprawdę kochałam Jorge, ale nie chciałam się do tego przyznać przed samą sobą. Broduey to przeszłość. Wyczołgałam się z pod łóżka. Podeszłam do szafy i przygotowałam ubrania do wyjścia. Wyszłam z pokoju, skierowałam się do łazienki. Tam umyłam twarz, zęby i włosy. Wróciłam do pokoju z turbanem na głowie. Ubrałam wcześniej przygotowane ubrania i wróciłam do łazienki wysuszyć włosy. Później zjadłam śniadanie i poszłam do Studia.
- Cami! - usłyszałam czyjś głos. Odwróciłam się i zobaczyłam DJ'a. Zaczęłam iśc. - Cami! - ponownie usłyszałam. Zatrzymałam się. Chłopak podszedł do mnie.
- Czego chcesz? - zapytałam zła.
- Chcę Cię przeprosić. Nie powinienem. Wybaczysz mi? - zapytała. Byłam na niego zła, ale pokiwałam głową na tak. - W ramach przeprosin nakręcimy kolejny filmik razem. - powiedział.
- Mówiłeś, że tamten miał mało wejść.
- To co z tego? - uśmiechnęłam się do niego. DJ wziął do ręki swój tablet i zaczął nagrywać. Nagraliśmy co nie co. Nagle zobaczyłam Jorge. Szepnęłam dla DJ'a, że muszę iść. - Nasza Cami musi iść więc resztę filmiku sam nagram. - powiedział. Odbiegłam od chłopaka i zaczęłam biec w stronę Jorge. Podbiegłam do niego. Chciałam coś powiedzieć, ale Jorge przeszedł obok mnie bez słowa. Posmutniałam trochę.

Leon
Po wybuchu Violki siedzieliśmy już spokojnie. Moja dziewczyna już śpi. Olivia, Ana i Fede także. Marco czuwa nad Fran. Nagle Andres wstał i zaczął robić różne dziwne rzeczy. Chodził na czworaka w przód i w tył. Wydawał także dziwne odgłosy. 
- Co mu jest? - zapytał Marco 
- Ma klaustrofobię, a ta jaskinia jest dosyć mała. - odpowiedziałem mu. Wstałem i spróbowałem uspokoić Andresa, jednak nic to nie dawało.

Maxi
- Ludmiła Ferro. - podszedłem do blondynki. 
- Czego chcesz? - zapytała zamykając szafkę.
- Zniszczyłaś mu życie. - powiedziałem
- Niby komu? - udawała głupią.
- Diego! Specjalnie zostawiłaś kopertę z danymi! Jeszcze niedawno pytałaś się mnie i Naty gdzie jest ta koperta! Zniszczyłaś mu życie dowodząc, że to Gregorio jest jego biologicznym ojcem! - krzyknąłem
- Mówiłam, że będziecie cierpieć!
- Gdzie jest dziewczyna w której się zakochałem?
- Już dawno znikła! Zakochała się w niewłaściwym chłopaku! - krzyknęła. Odeszła odpychając mnie.

Ludmi
Nie no już nie wytrzymam! Maxi tylko chodzi i mi wypomina. Odeszłam od niego odpychając go. Gdy już nikt mnie nie mógł zobaczyć rozpłakałam się. Usiadłam na ławce. Mam dość. Gdy jestem dobra jest źle, gdy jestem zła też jest źle. Postanowiłam wskoczyć do wody, bo nie umiem pływać. Gdy już wpadałam ktoś złapał mnie w pasie i wpadliśmy razem. Ten ktoś pomógł mi wypłynąć na powierzchnię. 
- Nie rób tego! - krzyknął. Spojrzałam na tą osobę i zobaczyłam Diego. 
- Co tu robisz? - zapytałam.
- Ratuję Cię.
- Po co? Nienawidzisz mnie. - powiedziałam
- Kocham Cię jak nikogo innego! Jesteś dla mnie najważniejsza i nawet gdy zepsułaś mi życie będę Cię kochać i chcę być z tobą! - powiedział. Uśmiechnęłam się do niego. Diego zbliżył się do mnie i się pocałowaliśmy.
- Przepraszam. - powiedziałam. Diego pomógł mi wyjść z wody. Siedzieliśmy tak razem z godzinę. Zaczęłam się trząść. Diego zdjął z siebie koszulę. Jedyną jaką miał i mnie okrył. - Teraz Ci będzie zimno - powiedziałam.
- Ja nie marznę. - powiedział i przytulił mnie do siebie. 

Fede
Siedzieliśmy tu już chyba ze dwa dni. Francesca coraz bardziej marzła. Nagle w naszej jaskini pojawiło się światło, usłyszeliśmy szczek psa. W tedy gdzie jest wejść trochę śniegu znikło, a pojawili się górscy ratownicy. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Jeden z ratowników wziął Francescę. Po chwili jak już wszyscy wyszli przyleciał helikopter i zabrał nas wszystkich. Zabrali nas na badania. Mieliśmy zostać pięć dni jeszcze w Peru. Przez trzy dni Fran dochodziła do siebie, a gdy się obudziła Marco posiadał się z radości. Zostały nam dwa dni. Zabrałem Olivię na spacer. 

Viola
Leon opowiedział mi jak Andres dostał atak i zaczął wyprawiać różne dziwne rzeczy. Leon zaczął iść w moją stronę. Usiadł obok na ławce.
- Chcesz? - zapytała i pokazał butelkę z wodą. Wzięłam ją od niego. 
- Tak się cieszę, że znów mogę zobaczyć jak świeci słońce, jak rosną kwiaty i mogę zaśpiewać. - powiedziałam. Leon uśmiechnął się do mnie i zaczął śpiewać refren Podemos. Dołączyłam się do niego. Gdy skończyliśmy wtuliłam się w jego tors.

dwa dni później

Wróciliśmy do Buenos Aires. Gdy podjechaliśmy pod Studio On Beat. Stali już tam nasi rodzice. Wyszliśmy z autokaru. Nasi rodzice rzucili się na nas i zaczęli obściskiwać i całować. Widzę, że musieli strasznie się denerwować, gdy dowiedzieli się, że zaginęliśmy w górach. Tata z Angie zabrali mnie, Oli i Fede do domu. Zebraliśmy się prawie wszyscy w salonie. Tata razem z Angie usiedli na przeciwko nas. 
- Musimy porozmawiać. - zaczął tato. - Violetta nie możesz już chodzić do Studia - powiedziała w prost.
- Co? Nie możecie! - krzyknęliśmy we trójkę
- Ty Olivia i Fede także. - powiedziała Angie
- Nie możecie mi tego zabronić! - krzyknął Fede
- Dopóki jesteś pod naszym dachem robisz to co Ci każemy! - krzyknął tata. Cała nasza trójka poszła do mojego pokoju. Jak to nie możemy chodzić do Studia? Zadzwoniliśmy do wszystkich co byli z nami w Peru i każdy nie może chodzić do Studia. Marco jeszcze został nagrodzony przez Lucę za to, że ogrzewał Fran. Gdy Fede i Olivia wrócili do swoich pokoi zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran. "Leon". Uśmiechnęłam się do siebie. Odebrałam.

rozmowa Leonetty

L: Viola możemy się spotkać na naszej ławce?
V: Jasne. O której?
L: O 15.
V: Dobrze.

Leon rozłączył się. Wzięłam prysznic. Powiedziałam dla taty, że idę. Na początku nie chciał mnie puścić, ale przyszła Angie i tata się zgodził. Czekałam chwilę na Leona. Przyszedł ze smutną miną.
- Co się stało? - zapytałam. Leon spojrzał na mnie swoimi smutnymi zielonymi oczami.
- Ja wyjeżdżam. - powiedział. Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
- Aale jak to? - zapytałam. 
- Moi rodzice tak zadecydowali. - powiedział.
- Kiedy?
- Jutro. - przytuliłam się do niego. Nie chciałam go puścić. Nie teraz. Kocham go jak nikogo innego. Nie chcę, żeby mnie teraz opuszczał.

Wiem, że krótki. Oby się wam spodobał. <33                     

6 komentarzy:

  1. boski
    Leon wyjeżdża :(
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Leośek wyjeżdża ://
    Marco bohater :) Fran całą i zdrowa <3
    Jak to nie mogą chodzić do Studio ? o_o
    rozdział boooooski <3
    czekam na kolejny :*

    Panna Martin

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże jakie to smutne :'(
    Leoś wyjeżdża....
    Viola , Fede i Olivia nie mogą chodzić do studia i reszta też..... :'(
    Chociaż Lu i Diego są szczęśliwi .......
    No cóż chciałabym cię uprzedzić , że nie będę komentowała twoich dzieł , bo robię sobie przerwę od Blogospota......o wszystkim możesz dowiedzieć się ze szczegołami na moim blogu
    Mam nadzieje , że mi wybaczysz :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że wybaczę. Nie mogę się na Ciebie gniewać. Cieszę się, że czytałaś mojego bloga i go komentowałaś. I chce przeprosić, że nigdy nie byłam na twoich blogach. <333 Dziękuje także za wymienienie mnie na twoim blogu. Dziękuje, że byłaś.

      Usuń
  4. CUDO
    poprzednie rozdział reż
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Sweetaśny
    Lecę dalej <3333
    http://amigosnosiempresonsoloamigos-naxi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń